Oj, oj, oj! Dlatego wlasnie nie ufam dziwnym przepisom bez autorskich zdjec! Albo dziwnym przepisom ze zbyt dobrymi, jakby wyrwanymi z innej bajki, zdjeciami...
Ale od poczatku:
Zrobilam wszystko dokladnie wg przepisu stad: Uppersja
Jak zawsze w pospiechu. Cos nie bardzo podobal mi sie efekt, ale... Wrzucilam ciasto w folie, wymieszalam migdaly z cukrem... A godzine pozniej stalam bezsilnie nad zawinietym w folie glutkiem! Hm! Mysle sobie: nie bedzie iranska gospodyni pluc nam w twarz! Albo jakis glut! Jedziemy!
Rozplackalam gluta na blacie, nawet wycielam kolko foremka... Nalozylam sypkie nadzienie, a ono, jak sama nazwa wskazuje, cale sie osypalo... I stalismy sobie tak razem w kuchni: ja, glutek, miska zmarnowanych migdalow i panika, narastajaca w okolicy gardla...
Ale sie nie dalam! Pobieglam po rade i pomoc do zrodla, ktore jeszcze mnie nie zawiodlo, ksiazki 'The food of the Mediterranean'. I uratowalam sytuacje. Dlatego podaje juz zmieniony przepis i adres do przepisu oryginalnego. I chyle czola przed kazdym, kto z tego oryginalu skorzysta i wygra.
Po wprowadzonych zmianach ciastka wyszly bardzo sympatyczne. Moj barometr kulinarny -dzieci:) - potwierdza. (Bo o ile moj maz moglby ewentualnie oszukiwac i lekko koloryzowac wlasciwosci dania, to dzieci sa jednak tych dyplomatycznych wlasciwosci wciaz pozbawione).
PS. Na koniec doszlam jeszcze do wniosku, ze oszczedzilabym czas i pieniadze uzywajac po prostu bloku gotowego, supermarketowego marcepanu.
Składniki (na okolo 30sztuk, wycinanych foremka o srednicy 6cm)
na ciasto:
Składniki na farsz:
Oddzielić żółtka od białek. Do żółtek dodać olej i jogurt i dokładnie wymieszać. Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia. Ciągle mieszając powoli dodawać mąkę do żółtek. Ciasto wlać do torby foliowej i odstawic na 1-2 godziny.
Migdały dodać do cukru i cynamonu. Wlac bialka i olejek migdalowy i wymieszac wszystko do uzyskania sztywnej pasty.
Na oprószonym mąką blacie rozwałkować ciasto na grubość około 0,5 cm. Za pomocą szklanki wyciąć koła, na środku każdego umieścić masę migdałową i zalepić brzegi formując pierożki.
Smażyć na rozgrzanym oleju na złoto. Odcedzać i odkładać na papierowe ręczniki, żeby tłuszcz obciekł. Obtaczać w cukrze pudrze i podawać.
PS. Kilka zostalo na nastepny dzien - przetrwaly bardzo ladnie noc w zamknietym pojemniku i byly wciaz jak najbardziej zjadliwe.
No comments:
Post a Comment