Tuesday 31 October 2017

Sos do stir fry - podobno idealny...

Jak dotarłam do tego przepisu? Skad cały pomysł? Ha... Było tak:
Od czasu do czasu, powiedzmy raz w miesiacu, robię sobie wolne od gotowania. I zamawiamy wtedy, lub łapiemy ze sklepu za rogiem, ulubione nawynosy dzieci. Czasami pizzę, czasami smażonego kurczaka, lub rybę z frytkami, a czasami chińszczyznę. Ale ostatnimi czasy okazało się, że zabawa zaczyna robić się drogawa. Bo dzieci rosna, zjadaja wszystko, jak leci i zamawiam coraz więcej i więcej. Zwykle zamawiałam dania do kwoty około 20-25 funtów i miałam jakieś resztki na lunch następnego dnia, a od niedawna dania za mniej-więcej 30 funtów ledwo, ledwo wystarczaja na jeden posiłek... Dlatego zdecydowałam rzucić wyzwanie i znaleźć domowy, na pewno tańszy, zamiennik. I udało się oczywiście, z pomoca poniższego sosu, bo obiad złożony ze sporego garnka smażonego ryżu (egg fried rice), kurczaka słodko-kwaśnego i dania stir-fry z zieleniny (chińska kapusta, papryka, edamame) i krewetek, kosztował okolice 10 funtów, a ja miałam jeszcze dwa posiłki z pozostałości. 
Wyglada na to, że rachunek jest prosty... Tyle tylko, że pierwotny koncept odpoczynku od garów i kuchni niestety mocno na zamianie ucierpiał...
:) 

Przepis z bloga Tastes Lovely.
Składniki:
(na 1 1/4 szklanki; zwykle wystarczy na 2 razy)
szklanka = 250ml
  • 1/2 szklanki sosu sojowego
  • 1/2 szklanki bulionu warzywnego, lub z kurczaka
  • 1 łyżka skrobi kukurydzianej
  • 1 łyżka miodu, lub syropu z agawy, a u mnie sprawdził się golden syrup
  • 1 łyżeczka oleju sezamowego
  • 1 łyżeczka octu ryżowego
  • 5 cm kawałek imbiru, obranego i zmielonego (startego na pastę); lub 1 łyżka gotowej pasty imbirowej ze słoiczka, albo tubki; lub 1 łyżka mielonego imbiru
  • 2 zabki czosnku, starte na tarce, lub przeciśnięte przez praskę
Wszystkie składniki roztrzep dokładnie w miseczce. Możesz też wlać je do słoika i energicznie nim potrzasnać. Po wlaniu do ulubionego stir fry z warzyw lub mięsa zagotuj całość i zostaw na pełne 3 minuty - w ten sposób skrobia będzie miała czas na zagęszczenie sosu.
Z proporcji wychodzi około 1 i 1/4 szklanki gotowego sosu, którego powinno wystarczyć na mniej więcej 2 razy. Trzeba dostosować jego ilość do ilości przygotowanych na patelni/ w garnku składników. Ewentualny nadmiar powinien wytrzymać w stanie nienaruszonym nawet do tygodnia - przechowywany w zamkniętym pojemniku i w lodówce.

Sunday 29 October 2017

'The Parisian Christmas Bake Off' Jenny Oliver


Super-chef Henri Salernes is searching for Paris's next patisserie apprentice - and Rachel is here to bake! With just one week to prove she can produce melt-in-the-mouthmacaroons and perfect profiteroles, Rachel needs no distractions. "
Ksiażka 'The Parisian Christmas Bake Off' Jenny Oliver jest podobna stylem i charakterem do ksiażek Jenny Colgan. Nie przewiduję jakichś epickich i ponadczasowych ekranizacji. Nie widzę producentów z Broadway'u stojacych w kolejce. Nie widzę nawet przedstawicieli BBC starajacych się o prawa autorskie... 
Ale... To taka współczesna historia o Kopciuszku. Ulubiona opowieść ze szczęśliwym zakończeniem. Rachel żyje sobie spokojnie pracujac w lokalnej szkole. Pomaga w przygotowaniach do Jasełek i piecze od czasu do czasu ciasta, których nauczyła ja nieżyjaca mama. Aż pewnego dnia lokalna społeczność decyduje za nia i zostaje wysłana, wśród niedowierzania i sprzeciwów, do Paryża. By wziaść udział w konkursie zaplanowanym dla wyłonienia najzdolniejszego praktykanta dla bardzo znanego, chociaż nieco już wypalonego, kucharza-cukiernika. Jest chwila zwatpienia, jest rozkwitajaca miłość i jest też oczywiście szczęśliwe zakończenie. Sympatyczne czytadło na długie, jesienno-zimowe wieczory.     
Watching snowflakes dust the Eiffel Tower, Rachel Smithson knows her commitment-phobic ex is probably already kissing someone else under the mistletoe. But Rachel hasn't come to Paris to mope... "
:)

Friday 27 October 2017

Szarlotka. Wściekła. Podobno... I o tym, jak czytam z Sofijką.

Dziecko-złote-numer-3, lat 4-z-kawałkiem, poszło we wrześniu do zerówki. I, jako część codziennego zadania domowego powinna czytać, chociaż odrobinę, minimum 15-20 minut dziennie. A Sofijka jest średnio perspektywąucieszona. Bo czas spędzony na czytaniu można przecież przeznaczyć na cokolwiek innego. Na oglądanie bajek Jasia Fasoli na przykład. Albo na rysowanie ze starszą siostrą. Albo na uczenie młodszego brata wystawiania języka... 
A jak nam idzie? A czasami lepiej, czasami gorzej, jak to w życiu:  
Ja:   'Sofia read!' 
Sofia:  'C', 'a', 'r'.
Ja:  'Ok, so what is this?' 
Sofia: 'Can!'
Ja:  'No, look at the picture. What you see?'
S:  'Tractor...' 
Kurtyna...
:)
A szarlotka? Nie wiem dlaczego ma być wściekła. Może dlatego, że jest wściekle łatwa do przygotowania? Bo najdłuższą częścią procesu jest obieranie i krojenie jabłek, a potem czekanie na puszczenie soku. Cała reszta to tak zwane małe miki - wymieszanie pozostałych składników, przygotowanie blaszki i pieczenie. Ciasto w sam raz dla mnie, bez dwóch zdań... 

Przepis z bloga Bazylii.

Składniki:
(na blaszkę 20/30cm)
  • 5-6 jabłek
  • 1 szklanka drobnego cukru
  • 1 cukier waniliowy
  • 4 jajka
  • 2 szklanki maki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody
  • 2 łyżki kakao
  • 1/2 szklanki oleju
dodatkowo
  • blaszka do ciasta 20/30cm
  • papier do pieczenia lub odrobina masła i bułki tartej
  1. Rozgrzej piekarnik do 180stC. Przygotuj blaszkę - wyłóż papierem do pieczenia, lub posmaruj hojnie masłem  i posyp bułka tarta.
  2. Jabłka obierz, pozaw gniazd nasiennych i pokrój w kostkę. Zasyp cukrem i cukrem wanilinowym. Odczekaj 20 minut, aż jabłka puszczą sok (nie odlewaj soku!).
  3. Wszystkie składniki na ciasto połącz na jednolitą masę: jajka, mąkę, sodę, proszek do pieczenia, kakao oraz olej. Wymieszaj dokładnie z jabłkami.
  4. Wylej ciasto do przygotowanej blaszki i upewnij się, że warstwa jest równa, a wierzch wygładzony. Wstaw do piekarnika i piecz około 40 minut (trzeba uważać - moja była gotowa, pachnaca i jak najbardziej upieczona już po 30 minutach). Zostaw w foremce na kilka minut do przestudzenia, a następnie wyjmij na kratkę i ostudź całkowicie. 

Sunday 22 October 2017

Curry in a Hurry, z kurczakiem, ziemniakami i szpinakiem...


Generalnie zjedliśmy z ryżem, a ja, jako rodzinny dokańczacz pozostałości obiadowych, podjadłam ostatnia porcję z upieczonym ziemniakiem i wielkim kleksem jogurtu greckiego. Sprawdziło się wspaniale!
Ziemniaki pochodziły z puszki. Pierwszy raz... Bo i owszem widywałam owo cudo, czyli gotowe do użycia nowe ziemniaczki, stojace w sasiedztwie kukurydzy i groszku, ale nigdy nie przyszedł mi do głowy ich zakup. Kojarza mi się niestety raczej z obrazem starego kawalera, którego mamusia nie nauczyła gotować, prać i zmywać naczyń, i który polega na starość na gotowym zestawie: ziemniaki z puszki, groszek z mikrofali i 'pie' z sekcji deli lokalnego supermarketu... 


Przepis z Madhouse cookbook

Składniki:
(na 3-4 porcje)

  • 2 łyżki oleju
  • 1 cebula, pokrojona w cienkie plasterki
  • 2 piersi z kurczaka, pokrojone w kostkę
  • 2 zabki czosnku, zgniecione w prasce
  • 3-4cm kawałek imbiru, obrany i starty
  • 1 łyżka przyprawy garam masala
  • 1/2 łyżeczki proszkowanego chilli
  • 400g puszka siekanych pomidorów
  • 200g ugotowanych nowych lub sałatkowych ziemniaków; można użyć puszkowanych 100-150g szpinaku, najlepiej takiego o małych listkach 'baby spinach'
  • sól i pieprz 
do podania 
  • chlebki naan 
  • czutnej z mango ugotowany ryż raita
  1. Rozgrzej olej w sporym garnku i smaż cebulę przez kilka minut, do miękkości, na małym ogniu, uważajac by jej nie przypalić. Zwiększ lekko ogień i dodaj kurczaka, imbir i czosnek, smaż przez 3-4 minuty, mieszajac od czasu do czasu, aż mięso zrobi się nieprzeźroczyste. Wmieszaj garam masala i chilli i smaż kolejna minutę.
  2. Wlej pomidory i 150ml wody, wrzuć ziemniaki i zagotuj. Zmiejsz ogień, przykryj niedokładnie pokrywka i zostaw na około 10 minut, lub do czasu, aż kurczak jest ugotowany.
  3. Wmieszaj szpinak, dopraw do smaku sola i pieprzem, i gotuj przez kolejne 2-3 minuty, mieszajac od czasu do czasu. 
  4. Podawaj z ryżem, naan i/lub czutnejem z mango, oraz kleksem raity. 

Friday 20 October 2017

Domowe krakersiki...

Na tyle proste, że Samira zrobiła je praktycznie sama. Przy niewielkiej pomocy przy zagniataniu i wałkowaniu. Składniki można spokojnie znaleźć w szafkach kuchennych, a ewentualnie brakujace dokupić w niemal każdym sklepie. Ja miałam akurat do wykorzystania serek kremowy z czosnkiem i ziołami, ale spokojnie można wykorzystać niemal każdy inny smakowy, albo nawet zwykły naturalny i wypróbować własne kombinacje ziół, przypraw, soli i pieprzu. Im cieniej rozwałkujemy ciasto, tym upieczone krakersy będa bardziej chrupiace. Ciasto jest bardzo elastyczne i łatwe do wałkowania i wycinania - można spokojnie puścić wodze fantazji i wykorzystać zakamuflowane w tyle szafki foremki do ciasteczek.      


Przepis z bloga Basi.
Składniki:
(na 2 blaszki ciasteczek; zależnie od wielkości - nasze były baaaardzo zróżnicowane)
  • 1 1/2 szklanki maki + do podsypywania
  • 100g masła, lub margaryny
  • 180g opakowanie serka kremowego - u mnie Philadelphia garlic & herbs
  • około 1/2 łyżeczki soli
  1. Rozgrzej piekarnik do 170stC. Przygotuj 2 blaszki wyłożone papierem do pieczenia, lub silikonowymi matami.
  2. Mąkę wsyp do miski, dodaj resztę składników i zagnieć ciasto. Kiedy będzie całkowicie jednolite rozwałkuj je na cienko na omączonym blacie. 
  3. Wycinaj kwadraty, lub koła zależnie to od fantazji. Układaj na blaszkach i piecz około 15-17 minut. Im ciasteczka będą cieńsze tym bardziej będą chrupały. Zdejmuj na kratkę i zostaw do ostudzenia. Przechowuj w zamkniętym pojemniku.




Monday 16 October 2017

Cuppa cuppa cuppa cake...


Zwracam uwagę wszystkim zainteresowanym, że nazwa ciasta/deseru pochodzi z języka angielskiego i od słowa 'cup', czyli jednostki miary oznaczajacej zwykle pojemność 250ml, lub okolic. I wypowiada się je mniej-więcej 'kappa'. A wszelkie podobieństwo do polskiego 'kupa' jest całkowicie przypadkowe, niezamierzone chociaż, przyznaję, odrobinę śmieszne...
:)
Przepis znalazłam, prowadzona palcem jakiejś anielicy odpowiedzialnej za szybkie gotowanie dla gromadki dzieci (roboczo nazwanej Brie), na blogu Ree Drummond. A oryginalnie pochodzi z filmu 'Steel Magnolias' (1989) i od postaci granej przez Dolly Parton - Truvy Jones. I jest chyba najprostszym możliwym deserem/ciastem, jakie gościło na tym łez padole. Zawiera 3 składniki, jest gotowe w około 25-30 minut i podbiło serca wszystkich zainteresowanych - dzieci, małżona i zagladajacej akurat koleżanki. Słodkie jest. Nie ma dwóch zdań. Dlatego przyda się kulka lodów waniliowych, albo ubita 'na goło' śmietanka - taka bez cukru, czy słodzacych dodatków.
Składniki:
(żaroodporna foremka o średnicy około 20cm i wysokości 4cm jest idealna, a 2 foremki o średnicy około 14cm sa nawet lepsze)
  • 1 szklanka maki z proszkiem do pieczenia (self-raising)
  • 1 szklanka drobnego cukru
  • 1 puszka mieszanych owoców (fruit cocktail) z sokiem owocowym
dodatkowo:
  • odrobina masła, do posmarowania foremki
  • lody waniliowe albo ubita śmietana, do podania 
  1. Rozgrzej piekarnik do 180stC. Przygotuj foremkę - wysmaruj dokładnie masłem.
  2. W sporej misce wymieszaj dokładnie składniki deseru. Gotowa masę wlej do foremki. Piecz około 20-25 minut, lub do czasu, aż będzie złotawo-brazowe i sprężyste w dotyku.
  3. Podawaj na ciepło z lodami i/lub bita śmietana.

Friday 13 October 2017

Fakes, czyli zupa z zielonej soczewicy i z greckim rodowodem...

Prawdziwie jesienno-zimowa, bardzo sycąca i rozgrzewająca zupa. Połączona z pajdą dobrego chleba, lub ulubioną kanapką, z powodzeniem wystąpi w roli pełnego posiłku. Ja muszę przyznać, że jakąś ostatnia porcję z samego dna lodówki dokończyłam posypaną startym serem cheddar, co jest zapewne grzechem przeciwko tradycyjnej kuchni greckiej. Zapewne pokruszony ser feta nie zbudziłby sprzeciwów... 


Przepiz z bloga Hajduczek naturalnie.
Składniki:
(na około 4-6 porcji)
  • 250 g zielonej soczewicy, u mnie francuska 'puy'
  • puszka krojonych pomidorów
  • 4 łyżki oliwy z oliwek
  • 2 marchewki obrane i pokrojone w kostkę
  • 2 cebule pokrojone w kostkę
  • 2 obrane i zmiażdżone ząbki czosnku
  • 1 listek laurowy
  • 1 litr wody (można użyć więcej lub mniej, zależnie od gustu)
  • sól, pieprz i sporo suszonego oregano do smaku
  • 2 łyżki octu z czerwonego wina
  1. W dużym garnku, w którym będziesz gotować zupę, rozgrzej oliwę i przesmaż na niej cebulę i czosnek. Nie mają się zrumienić, tylko zmięknąć.
  2. Dodaj pokrojoną marchewkę i listek laurowy, smaż przez chwilę, mieszając.
  3. Następnie dodaj opłukaną zieloną soczewicę i zalej 1 litrem wody. Gotuj, aż soczewica zmięknie, co trwa zwykle około 15 minut.
  4. Do prawie miękkiej soczewicy dodaj pomidory i przyprawy (oregano, pieprz, sól). Gotuj kolejny kwadrans.
  5. Na koniec do zupy dodaj ocet, wymieszaj. Dodatek octu sprawia, że soczewica zyskuje lekkość i inny wymiar smaku.

Tuesday 10 October 2017

Sałatka z kaszą kuskus i makrelą... I mój ulubiony żart.


Przepis z bloga Marty.
Składniki:
(na jakieś 3-4 porcje, zależnie od apetytu i ewentualnych dodatków)
  • 1/2 szklanki suchej kaszy kuskus
  • garść czarnych, lub zielonych oliwek
  • mała puszka kukurydzy (waga odcedzona 165g)
  • kilka suszonych pomidorów
  • 100g filetu wędzonej makreli
  • około połowa 200g kostki sera feta
  • sól, pieprz
  • kilka łyżek oliwy lub oleju, do smaku - u mnie odrobina oliwy truflowej i regularna oliwa
  1. Kaszę kuskus wsyp do małego garnuszka lub miski. Zalej wrzątkiem - do przykrycia. Odstaw na 5 minut (przykryj ściereczka). Następnie rozdrobnij kaszę widelcem i zostaw do wystudzenia. 
  2. Oliwki pokrój na plasterki, a suszone pomidory i ser feta w kosteczkę. Rybę rozdrabnij. Dodaj do kaszy razem z kukurydzą. Dopraw solą, pieprzem. Posyp pestkami dyni, polej olejem lub oliwą i delikatnie wymieszaj.

Żart z kategorii 'it's funny, because it's true', czyli w wolnym tłumaczeniu: 'jest to zabawne, bo to prawda':
"  ja: chcę magicznego jednorożca na Gwiazdkę.
   Mikołaj: badź realistką.
   ja: ok. chcę 5 minut dla siebie każdego dnia, żeby wypić moją kawę wciąż gorącą i wysikać się w spokoju.
   Mikołaj: jakiego koloru ma być ten jednorożec? "
Stary i bardzo dobrze znany, ale jakże aktualny żart. Bo przy czwórce dzieci, w zróżnicowanym wieku, co prawda, ale wciaż, jestem w biegu niemal non-stop. Kiedy Dudunio śpi próbuję ogarnać pranie i przygotowania do obiadu, na wieczór. Kiedy wracamy ze szkoły słucham, stereo, co się działo, jakie kto miał/a wypadki i przypadki i jakie nagrody akurat dostał/a. Kiedy dziecko numer 4 jest unieruchomione w wannie (zwykle w towarzystwie dziecięcia numer 3) dokańczam posiłek dla wszystkich. Wszystkie ulubione seriale i programy ogladam na platformach 'na życzenie', mieszajac przy okazji ciasto, smażac naleśniki, albo po prostu karmiac piersia. Dzieje się? Oj dzieje... A czy się da? Pewnie, że się da! Trzeba tylko poukładać sobie wszystko logicznie, a do sklepu wychdzić z lista potrzebnych produktów, albo poprosić pobliski supermarket o dostawę do domu... Chociaż przyznaję, że kawę pijam raczej po chłodnej stronie temperatury.
;)