Sunday 29 April 2012

Lemon curd domowy, czyli wpis dedykowany Joli...

Tej Joli. 
Juz Ona wie dlaczego...
:):):)))))))))))))
Zostaly mi cytryny. Kupilam nieopatrznie caly worek, bo po raz kolejny walczylam z zalegajacym chlebem i robilam treacle slice Nigelli, do ktorego potrzeba startej cytrynowej skorki. Zaczelam przegladac przepisy i szukac inspiracji. Co zrobic z dwiema cytrynami? A wyrzucic szkoda, bo i dlaczego, skoro nic im nie jest? 
I znalazlam!
Wniosek mam tylko jeden:
 Gdybym wiedziala, ze lemon curd mozna zrobic tak latwo samemu w domu, NIGDY nie skusialbym sie na ten kupny!

Przepis Nigel'a Slater'a dla The Guardian, u mnie robiony z polowy porcji (te proporcje podaje).
"Most lemon curd recipes instruct you to stir the mixture with a wooden spoon. I find that stirring lightly with a whisk introduces just a little more lightness into the curd, making it slightly less solid and more wobbly."

Skladniki:
(na niewielkie pudeleczko, lub sloiczek; jakies 150ml)
  • starta skorka i sok z 2 cytryn, nalepiej takich organicznych, nie pokrywanych woskiem
  • 100g cukru
  • 50g masla
  • 2 niewielkie jajka
Skorke i sok z cytryny, cukier i maslo, pokrojone w kostke, wloz do miski (zaroodpornej) ustawione na garnku z wrzaca woda; upewnij sie, ze dno miski nie dotyka powierzchni wody. Mieszaj trzepaczka balonowa od czasu do czasu, az maslo sie rozpusci.
Roztrzep jajka widelcem w miseczce, a nastepnie wmieszaj do masy cytrynowej. Zostaw gotujacy sie lemon curdna okolo 10min, mieszajac regularnie trzepaczka, az do uzyskania konsystencji mniej wiecej budyniu.
Zdejmij z ognia i mieszaj od czasu do czasu, az curd ostygnie. Wlej do bardzo czystego sloiczka i przechowuj w lodowce - do 2 tygodni.

Friday 27 April 2012

Męczennica? Marakuja!

Zawsze staram sie unikac niepotrzebnej anglicyzacji jezyka polskiego. Kiedy tylko moge tlumacze nazwy potraw i podaje np. w nawiasach ich angielski odpowiednik. Czasami sie nie da, zgadza sie. Nie bede robic z siebie wariata i na sile tlumaczyc np. 'shortbread'. Bo i na co? 'Krotki chlebek'???...
Tym razem, pod wplywem impulsu i atrakcyjnej ceny, kupilam dwa opakowania, czyli sztuk 6, owocu... Hm... No wlasnie... Passionfruit po angielsku. Passiflora edulis po lacinie. A po polsku? Szkoda gadac! 'Męczennica jadalna'
Ja tam ciasta z męczennicą nie chce! (Zreszta jest ono tak niesamowicie proste i malo wymagajace, ze na pewno nie nadaje sie dla 'męczennic kuchennych': 'Tyle sie w tej kuchni ostalam! Caly dzien tam spedzam! Gotuje i gotuje!' ;)
Dlatego u mnie zostaje oryginalnie:
Ciasto z passionfruit i kokosem

Skladniki:
(ciasto kroi sie na okolo 8 porcji)
  • 90g kokosu
  • 165g drobnego cukru do wypiekow
  • 75g maki
  • 4 jajka, roztrzepane w miseczce
  • 125g miekkiego masla
  • 6 sztuk passionfruit, pulpa wybrana lyzeczka ze srodka 'skorupki'
  • 1 lyzeczka soku z cytryny
  • cukier puder do posypania 
  1. Rozgrzej piekarnik do 180stC.
  2. Posmaruj maslem foremke o srednicy 25cm - moja ma okolo 23cm i byla super i w sam raz, ale nastepnym razem sprobuje w 20cm, zeby miec nieco wyzsze ciasto; poza tym warto uzyc blaszki o jak najbardziej nieprzywierajacej powierzchni, albo wylozonego silikonowa mata/pergaminem do pieczenia, bo ciasto mocno sie klei.
  3. Wymieszaj w misce kokos, cukier i make. Dodaj jajka, maslo, passionfruit i sok z cytryny. Wylej do przygotowanej blaszki i piecz okolo 40min.

Uwagi od autorki:
  1. Nie mieszaj ciasta za dlugo - jak na muffinki.
  2. Uwazaj, by nie dodac za duzo soku z cytryny - passionfriut jest juz wystarczajaco kwaskowaty.
  3. Jeden sredni passionfruit daje okolo 30ml 'soku'.
  4. Zamiast passionfruit mozna uzyc innych egzotycznych owocow: zmiksowanego ananasa, mango...
  5. Uzyj okolo 180ml owocowego puree - odpowiednik 6 sztuk passionfruit 
  6. Nie pomijaj posypywania ciasta cukrem pudrem - nadaje od delikatnego kontrastu w smaku.
  7. Ciasto mozna podac jako deser, razem ze swiezymi truskawkami albo z salatka owocowa.
  8. Jest nawet lepsze nastepnego dnia...  Tu sie mocno zgadzam - sadzac po malutkiej resztce, ktora zostala...
  9. Pyszne z kleksem ubitej smietanki - jesli biodra na to pozwalaja... 
  10. A jesli nie pozwalaja, zamnknij ciasto w jakiejs szafce i zostaw klucz u sasiadki...

Wednesday 25 April 2012

Tym razem malowaliśmy sie pofesjonalnie...

...w odroznieniu od niedawnego incydentu, kiedy to panoszylo sie amatorstwo i szeroko pojeta radosna tworczosc...
:):):):))))))))))))



Saturday 21 April 2012

Makaron z porem, szpinakiem i w kremowym sosie z sera pleśniowego...


Przepis ze strony BBC Good Food.
Kolejna proba wykorzystania zalegajacych po dostawie warzyw. Bo i co zrobic ze 100g szpinaku, skoro przecietna receptura wola o, co najmniej, 250g? A taka bogatsza nawet o 400g?...
Skladniki:
(na 4 porcje, ja robilam z polowy)
  • spory kawalek masla
  • 1 lyzka oliwy
  • 2 duze pory, o wadze okolo 450g, oczyszczone i pokrojone na cienkie plasterki
  • 500g makaronu penne, albo innego, ulubionego
  • 200ml opakowanie crème fraîche
  • 1 lyzka ziarnistej musztardy - ja nie dalam
  • 125g niebieskiego sera, pokrojonego w kostke - w oryginale Danish Blue, ja znalazlam lagodniejszy Saint Agur
  • 8 suszonych pomidorow, pokrojonych na paseczki
  • 225g listkow mlodego szpinaku
  1. W sporym garnku rozgrzej oliwe i maslo. Dorzuc pory i wlej odrobine goracej wody. Przykryj i gotuj na malym ogniu przez 10min, mieszajac od czasu do czasu.
  2. W miedzyczasie ugotuj makaron zgodnie z instrukcja na opakowaniu.
  3. Dorzuc crème fraîche i musztarde do porow, dodaj 3/4 sera i dobrze dopraw sola i pieprzem. Mieszaj do czasu, az ser sie rozpusci. Zestaw z ognia.
  4. Odcedz makaron, ale zachowaj okolo kubeczka wody z gotowania. Wrzuc makaron do sosu i dobrze wymieszaj. Dolej tyle wody, by caly makaron byl pokryty sosem. Wmieszaj szpinak, po 1 garści, tak, aby ładnie zwiądł (ja swoj lekko poddusilam na osobnej patelni). Wmieszaj pozostaly ser i podawaj.

Pomidorowy gulasz z kulkami mięsnymi... Na szybko.


Generalnie jest to ten przepis, zmodyfikowany o czas gotowania (nie lubie bardzo mocnego, 'surowego' smaku pomidorow w sosach) i o przygotowanie miesa w domu (nigdy nie kupuje gotowych 'specjalow' tego typu).
Skladniki:
(na mniej wiecej 3-4 porcje; nadmiar mozna mrozic)
  • 2 srednie ziemniaki, oczyszczone i pokrojone na kawalki wielkosci kęsa
  • 3 male marchewki, oczyszczone i pokrojone na kawalki wielkosci kęsa
  • 1 lyzka oliwy
  • 1 cebula, posiekana
  • 2 zabki czosnku, przecisniete przez praske
  • 1 lyzeczka suszonego romarynu
  • 560ml passaty pomidorowej
  • kubeczek mrozonego groszku
  • 250g miesa mielonego, wolowego
  • 4-5 lyzek chleba, rozdrobnionego w malakserze do konsystencji bulki tartej
  • okolo 1/2 szklanki mocno cieplej wody
  • pieprz i sól
  • olej do smazenia
  1. Mieso wrzucic do miski razem z chlebem, sola i pieprzem. Dobrze wymieszac i dolac tyle wody, by uzyskac zwarta, nie przyklejajaca sie do rak mase. Odstawic na czas przygotowania pozostalych skladnikow, przynajmniej na 30min.
  2. W sporym garnku rozgrzac oliwe. Wrzucic cebule, czosnek i rozmaryn. Smazyc, az cebula lekko zmieknie. Wlac passate. Zagotowac, zmniejszyc ogien i gotowac pod przykryciem okolo 30min.
  3. W osobnym garnku ugotowac kawalki marchewki i ziemniakow. Do miekkosci - dobrze jest wrzucic marchewke kilka minut wczesniej, bo jest twardsza i potrzebuje wiecej czasu. Odcedzic. 
  4. Na nieprzywierajacej patelni, na srednim ogniu, rozgrzac olej. Z masy miesnej formowac kulki wielkosci orzecha wloskiego (powinno wyjsc okolo 20-25 sztuk) i smazyc szybko ze wszystkich stron, wyjmowac i odsaczac na papierowym reczniku.
  5. Do gotowego sosu pomidorowego dorzucic kulki miesne. Przykryc i gotowac okolo 10min. Dodac ziemniaki, marchewke i groszek. Gotowac kolejnych 5min. 
  6. Podawac z kawalkiem dobrego chleba, lub z ryzem.

Friday 20 April 2012

"Słodki Świat" Ewa Wachowicz


Ksiazke dostalam w prezencie -  bardzo dziekuje! :)
Jaka opinia? Taka, jak zawsze u mnie - 'de gustibus'! :)
Nie jestem wielbicielka typowo polskich wypiekow. Skladanie ciasta zlozonego z kilku roznych blatow i, czasami, kilku roznych mas to nie dla mnie... Z dwoch powodow: czasowych i praktycznych - po prostu, nie ma kto potem takiego 'potwora' dojadac i albo zostaje z wyzwaniem sama, albo rozdaje w pracy. Preferuje szybkie i praktyczne muffinki, dajace sie mrozic tarty i niewielkie ciasta, ktore zjadamy w przeciagu 1-2 dni. 
Nie wiedzialam tez, jak z kulinarnymi wyzwaniami rodzi sobie pani Wachowicz. Jej kariera modelki i/lub polityczna byly dosc dawne i nagłe... (Zreszta pamietam premiera Pawlaka i pani Wachowicz byla tak reprezentacyjna, jak ten pan nie byl... Moze o to chodzilo?) Przez ostatnie lata dostep do polskiej telewizji mam bardzo limitowany, a wyglada na to, ze pani Wachowicz jest kreowana na polska Nigelle... Hm... 

Do rzeczy.
Kazdy przepis jest opatrzony wstepem, z ktorego dowiadujemy sie skad pochodzi. Od mamy, od cioci, od pani takiej i takiej, spotkanej tu, czy tam, ze starego zeszytu, od znanych przedwojennych cukiernikow, itd. Miło. :) Sa ciekawostki o pochodzeniu i przygotowywaniu roznych skladnikow i historyjki - anegdotki o ulubionych deserach znanych aktorow i aktorek. Przyjemnie. :)
Ja osobiscie na pewno nie skorzystam z przepisu na tort 'Opity Izydor', ze wzgledu na zawartosc alkoholu (daleko poza srednia!), na 'Zebre', bo nie lubie, czy na tort czekoladowo - kokosowy (nie przepadam za czekolada). 
Ale na przyklad spodobal mi sie bardzo przepis na tort Sachera, o ktorym myslalam, ze jest o wiele bardziej skomplikowany, oraz czaso- i pracochlonny; na drożdżówkę z Więcławic, ktora zawsze sie udaje; oraz na cwibak, ktorego nie jadlam od wielu lat. 
A zakladkami potraktowalam juz kilka przepisow, co oznacza, ze sa w pierwszej kolejnosci do wyprobowania w domu i pracy ;)





Werdykt? Jak zawsze:
Lepiej klapnac na podlodze ksiagarni i spokojnie ksiazke przejrzec, niz kupowac pod wplywem impulsu i potem żalowac wydanych pieniedzy....

Tuesday 17 April 2012

Muffinki kawowe z chałwą...

Niewielkie, zwarte i ciezkie muffinki. Niesamowicie aromatyczne. Niezbyt slodkie, o wyraznym zapachu kawy i smaku chalwy.
Robilam ciasto dokladnie z podanych proporcji i ledwie go wystarczylo na 12 ciastek, robionych przeciez w mojej standardowej, normalnej i regularnej blaszce do muffinek. Moze trzeba by bylo uzyc 1,5 porcji ciasta? 
Przepis pochodzi z bloga Fabryka Smaku.

Skladniki:
(na 12 niewielkich sztuk)
  • 100g masła
  • 1 jajko
  • 1/2 szklanki mleka
  • 1 łyżka kawy rozpuszczona w 1 łyżce gorącej wody 
  • 2/3 szklanki cukru
  • ekstrakt waniliowy, do smaku
  • 1 i 3/4 szklanki mąki
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 12 kawałków chałwy waniliowej ( orzechowej lub sezamowej)
Wymieszać w misce, lub dzbanku mokre składniki: rozpuszczone i ostudzone masło z cukrem i ekstraktem waniliowym, dodać jajko, letnią kawę oraz mleko. W drugiej misce wymieszać składniki suche: mąkę, proszek do pieczenia i sól. Wlać mokre składniki do suchych i wymieszać do połączenia składników. Napełniać foremki: nakladac okolo 1 lyzki ciasta, włożyć kawałek chałwy i przykryć ciastem. Piec około 20 minut w temperaturze 180C.

Sunday 15 April 2012

Adam Gessler poleca? Też mi Nowina!

Dla wyjasnienia: pana Gesslera nie znam. Ani osobiscie :), ani nieosobiscie tj. telewizyjnie, czy prasowo. Nigdy zadnego jego programu nie ogladalam, nie czytalam zadnego artykulu, przez niego, lub o nim napisanego, tudziez zadnej ksiazki, kuchrskiej, ani innej. Nie jestem w stanie wydac jakiejkolwiek opinii na temat jego zachowan, czy wypowiedzi. Wiem tylko, ze poczytujac rozne blogi natrafialam na raczej generalnie niepochlebne opinie.
Czyli, poniekad, śmiem twierdzic, moja opinia na temat polecanej przez niego restauracji jest nieskazona jakimikolwiek personalnymi uprzedzeniami w strone polecajacego...
Rzecz bedzie o restauracji:

"NOWINA"

32-444 Głogoczów - Dwór
Polozona tylko 12km od Krakowa, w strone Zakopanego (mapa). Trzeba sie odrobinke wysilic, by znalezc odpowiedni zjazd i parking, ale naprawde, naprawde warto!


"Początki budynku sięgają XV i XVI wieku. Niegdyś mieścił się tu browar cystersów, a górne piętro dobudowane później zajmowały cele klasztorne. Moi przodkowie kupili ten obiekt mniej więcej przed dwustu laty i od tej pory pozostaje on w rękach rodziny Nowina Konopków. Odziedziczyłem ten dwór w 1976 roku. Budynek wymagał gruntownego remontu, który trwał aż osiem lat i przyniósł mi nagrodę pierwszego stopnia ministra kultury i sztuki za wzorowe odnowienie i użytkowanie zabytkowego zespołu dworsko parkowego w Głogoczowie. 
W 1984 została tu otwarta restauracja, która rychło zasłynęła nie tylko w okolicach Krakowa. Pomieszczenia restauracyjne mieszczą się w pięknie sklepionej, skromnie lecz gustownie wyposażonej sali. Usytuowany w drugiej sali cocktail bar serwuje znakomite drinki i napoje według życzeń gości. W lecie również przed frontem domu wśród kwiatów i zieleni podawane są wszystkie dania i napoje restauracji. W Nowinie panuje atmosfera przypominająca dawne polskie dwory, świadcząca o polskiej kulturze i tradycji.
   Restauracja specjalizuje się w potrawach kuchni polskiej przywracając jej należną rangę. Wiele przepisów przekazywanych z pokolenia na pokolenie stanowi rodzinną tajemnicę. Dania nie tracąc nic ze swoich walorów smakowych są lekkie i delikatne. Ich niewątpliwą zaletą jest wykorzystanie ekologicznych surowców pochodzących z własnego gospodarstwa rolno warzywniczego i hodowlanego. Nic więc dziwnego że "Nowinę" odwiedzają goście nie tylko z całej Polski ale i zza granicy - głowy koronowane, przedstawiciele szacownych rodów, dyplomaci najwyższej rangi, ludzie nauki kultury i sztuki, a osiem ksiąg pamiątkowych z podziękowaniami potwierdza jakość i poziom usług."
Cytuje wstep zamieszczony na stronie internetowej (reszta tutaj).

- Czy panie napija sie wina?
- A czy te panie wygladaja na pijace wino???
:):):))))))))))))))))))))

Czy znacie to uczucie, kiedy wiecie na 100%, ze kazdy kolejny kęs oznacza coraz bardziej zaciskajacy sie pasek spodni, ale jedzenie wyglada i smakuje tak wspaniale, ze za zadna cenie nie jestescie w stanie sie powstrzymac? 
To wlasnie Nowina... 
Wiecej opisow nie trzeba...
:):):))))))))))

Żurek - klasyka:

Wspaniala zupa chrzanowa - tak pyszna, ze po powrocie do domu przegladalam blogi i agregatory w poszukiwaniu przepisu:


Nawet nie bardzo wiem, co lezy na tym talerzu...
Bylam za bardzo zajeta swoimi daniami ;)




I bardzo sympatyczna sprawa: restauracja przygotowuje 1/2 porcji dla dzieci.


Po menu mozna zajrzec tutaj.
I dla wyjasnienia: desery sa i owszem, ale po obiedzie z zupy z drugiego dania nie bylismy juz w stanie nic przelknac.

ABC i D:
Atmosfera - milo, spokojnie, cichutko; odrobine bardziej elegancko i odswietnie, niz szara codziennosc nakazuje, ale bez przymusu garnituru i wieczorowej sukni :); niedzielny obiad dla rodziny? Idealne miejsce!
Booking, czyli rezerwacja - restauracja jest niewielka i przy naszej wizycie, w niedzielne wczesne popoludnie nawiasem mowiac, zaczela sie dosc szybko zapelniac; chyba lepiej zapewnic sobie stolik, niz zafundowac rozczarowanie. Zwlaszcza w weekendy;
Ceny - nie ma co ukrywac, ze sa wyzsze, niz srednie; ale naprawde warto je zaplacic, zwlaszcza okazyjnie i odswietnie;
Dzieci - mile widziane. Chociaz bardzo mocno starszy pan, siedzacy przy nastepnym stoliku i delektujacy sie poobiednia kawusia z deserem, mierzyl nas zlym spojrzeniem, bo niemal-5-latek i 2-i-pol-latek, nawet przy najlepszym z mozliwych zachowaniu, do cichych i spokojnych obiadowiczow restauracyjnych nie naleza. Pewnych rzeczy niestety nie da sie uniknac, ani wykonac - krytyki ze strony obcych z jednej strony, ani opcji oddania pociech do Policyjnej Izby Dziecka na czas trwania posilku z drugiej... 

:):):)))))))))))))))