Wednesday 30 March 2011

Tarta z kurczakiem, porami i serem Gruyere...


Czyli, jak nakarmic rodzine 1 piersia z kurczaka :) Znowu w uzyciu gotowe kruche ciasto - tym razem zgodnie z wytycznymi z przepisu. Ja na szczescie swoje zapasy powoli wyczerpuje. Niedlugo bede musiala sie zabrac za ciasto francuskie.... :)
A, i wyjasnienie '284ml'. W Anglii do tej pory czesc przepisow i niektore firmy stosuja 'pint', jako miare pojemnosci. Uzycie w pelni zeuropeizowanych 300ml potrawie nie zaszkodzi :):
1 pint - 568ml
1/2 pint - 284ml
1/4 pint - 142ml

Przepis ze strony www.deliciousmagazine.co.uk 'Chicken tart with leeks and Gruyère recipe'
Skladniki:
(na 1 x 24cm tarte, tj. spory obiad dla rodziny 2 + 2 maluchow)
  • 250g gotowego ciasta kruchego
  • 1 lyzka oliwy
  • kawalek masla
  • 2 duze pory, oczyszczone i pkrojone na plasterki
  • 3 galazki swiezego tymianku - tylko listki
  • 2 lyzki ziarnistej musztardy
  • 110g ugotowanego miesa z kurczaka
  • 3 duze jajka
  • 284ml smietanki 36%
  • 50g sera Gruyère, startego
Ciasto rozwałkować na podsypanej mąką stolnicy na placek o średnicy nieco większej niż średnica formy. Wyłożyć nim dno i boki formy. Spód podziurkować widelcem, wstawić do lodówki na czas nagrzania się piekarnika do 190 stopni.
 Formę nakryć kawałkiem papieru do pieczenia,tak aby zakrywała również boki tarty. Na wierzch wysypać suchą fasolę, ryż lub migdały (u mnie - spora garsc miedzianych monet; zawsze dziala!), rozprowadzając je równomiernie po całej powierzchni tarty. Tartę wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez 15 minut, następnie usunąć papier lub folię wraz z obciążeniem i piec przez kolejne 12 - 15 minut na lekko złoty kolor. Wyjąć z piekarnika i ostudzić (jeśli spód tarty będzie dobrze ostudzony, nie namoknie od nadzienia podczas pieczenia).
Nadzienie:
Rozgrzej piekarnik do 180stC.
Na patelni rozgrzej oliwe i maslo, dodaj pory i tymianek i smaz przez 5min, do miekkosci, ostudz. Posmaruj dno tarty musztarda, a na wierzch wyloz mieszanke porowa.
Porwij mieso z kurczaka na kawalki (mozna uzyc resztek np. pieczonego) i wyloz na tarte. W misce wymieszaj smietanke, jajka i starty ser, dopraw do smaku sola i pieprzem. Wylej do foremki. Piecz przez 20-25min, az tarta bedzie zlotawa i dobrze sie zsiadzie. (Tu zmiana - po 25min moja tarta byla jeszcze bardzo, bardzo plynna i musiala odsiedziec kolejnych 20min w piekarniku). 
Podawac goraca z zielona salatka.

Tuesday 29 March 2011

Muffiny daktylowe z orzechami...


Przepis znaleziony przypadkiem na blogu www.vegbowl.blogspot.com
Oto, co ma do powiedzenia na temat wegetarianskiego jedzienia sama autorka, Mallika:
'This blog is all about vegetarian food. Born a vegetarian, I prefer being that way. People often ask, "How do you manage to be a vegetarian?" Most common statement, "Oh you guys don't have variety to eat." Oh well, who says so! There's so much variety that I've never got bored of food and cooking. I love food and cooking is my passion. There's so much variety that you will run out of a lifetime to try them all! This blog was created with an intention of sharing what we eat everyday. To tell all, that being or going vegetarian is so much fun and easy!'
Bardzo trafnie, co? :):):)
A same muffinki wyszly pyszne! Nie za slodkie, mieciutkie i wilgotne. Zrobilam je po poludniu i czesc zostala na piknik na nastepny dzien - przetrzymaly noc fantastycznie, w zamknietym pojemniku i byly rownie pyszne.  

Skladniki:
(na 12 sporych muffinow)
szklanka = 250ml
  • 1/2 szklanki wypestkowanych suszonych daktyli, posiekanych
  • 2 szklanki goracego mleka
  • 1/2 szklanki oleju
  • 3 szklanki maki
  • 1 szklanka minus 2 lyzki (nie wiem dlaczego! Tak bylo!:)) cukru
  • 1 lyzeczka sody
  • 1 lyzeczka proszku do pieczenia
  • 1/2 lyzeczki mielonego cynamonu
  • 4 czubate lyzki polamanych na kawalki orzechow (w oryginale bylo mniej i wloskie; u mnie - pekany)
opcjonalnie (do posmarowania i posypania na wierzch; ja opuscilam, bo chcialam cos nie-brudzacego dla dzieci:), kruszace sie - przezyje, ale z plamami z czekolady ciezko sie walczy, zwlaszcza w parku:))
  • 2-3 lyzki Nutelli
  • 1 lyzka posiekanych orzechow

Wrzuc daktyle, razem z mlekiem, do miski, i odstaw na 10min, by lekko zmiekly. Zmiksuj blenderem tylko do czasu, az daktyle beda rozdrobnione - dobrze potem smakuja takie niewielkie kawalki zatopione w ciescie. Dodaj olej i dobrze wymieszaj.
Rozgrzej piekarnik do 180stC i przygotuj foremke muffinkowa (wyloz papierkami). 

Przesiej make do osobnej duzej miski. Dobrze wymieszaj z cukrem, cynamonem, proszkiem do pieczenia, soda i kawalkami orzechow. 
Zrob wglebienie w suchych skladnikach i wlej mokre. Wymieszaj szybko i dokladnie, tylko do polaczenia skladnikow. Rozloz do przygotowanych papierkow i piecz okolo 20-25min.


PS. Nastepnym razem sprobuje sugestii autorki i uzyje dodatkowo bananow i/lub brazowego cukru. Wiedza sie chetnie podziele :) A poki co dowod, ze ciacha zostaly w pelni wyprobowane (jeszcze cieple!) i zaakceptowane przez domowych koneserow:

Saturday 26 March 2011

Tarta z pomidorkami i krewetkami...

Tarta wyszla prze-pyszna! I mowie to, jako osoba nie przepadajaca za krewetkami, ani za pieczonym pomidorem (zawsze zostawiam biedaka na talerzu) :) 
Po domowe, robione, kruche, spodnie ciasto odsylam na strone, skad pochodzi przepis: www.kwestiasmaku.comJa uzylam gotowego - nie z lenistwa bynajmniej. Kruche ciasto, to nie operacja na otwartym sercu i nie trzeba studiowac latami, by je wykonac :) Po prostu w moim lokalnym supermarkecie znalazlam gotowe w bardzo korzystnej ofercie... I.... nakupilam, jak lunatyk! A teraz, podzielone na porcje (przynajmniej tu mialam przeblysk myslenia!) mieszka w zamrazarce, a ja probuje znalezc sposob na jego zuzycie.

Skladniki:
(na 1 tarte o srednicy 24cm - syty obiad dla rodziny 2 + 2 maluchow)
  • 1  łyżka oliwy z oliwek 
  • 2 łyżki pokrojonej w drobną kosteczkę cebuli 
  • 250g sera mascarpone 
  • 150 g kwaśnej śmietany 18% lub 22% (można zastąpić śmietanką kremową 30% lub 36%) 
  •  1 surowe jajko + 1 żółtko 
  • 1 szklanka liści bazylii, grubo posiekanych - u mnie spora garsc z peczka 25g
  •  200 g gotowanych - różowych krewetek, bez ogonków, rozmrożonych i dokładnie osuszonych, pokrojonych na 1,5 cm kawałki 
  •  200 g pomidorków koktajlowych przekrojonych pół (lub większych pomidorów, pokrojonych na ósemki i odsączonych na sicie z nadmiaru soku) 
ponadto:
  • 250g gotowego ciasta kruchego - wlasnego, lub (jak u mnie) kupnego
oraz:
  • forma na tartę o średnicy 24 cm posmarowana masłem
Ciasto rozwałkować na podsypanej mąką stolnicy na placek o średnicy nieco większej niż średnica formy. Zawinąć ciasto na wałek i tak przenieść je do formy (jeśli ciasto będzie się rwało, można jego kawałkami wylepić formę). Ciastem wyłożyć dno i boki formy. Spód podziurkować widelcem, wstawić do lodówki na czas nagrzania się piekarnika do 190 stopni.
Formę nakryć kawałkiem papieru do pieczenia lub najlepiej folii aluminiowej, tak aby zakrywała również boki tarty. Na wierzch wysypać suchą fasolę, ryż lub migdały (u mnie - spora garsc miedzianych monet; zawsze dziala!), rozprowadzając je równomiernie po całej powierzchni tarty. Obciążenie to spowoduje, że spód tarty nie będzie podnosił się podczas pieczenia. Tartę wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez 15 minut, następnie usunąć papier lub folię wraz z obciążeniem i piec przez kolejne 12 - 15 minut na lekko złoty kolor. Wyjąć z piekarnika i przestudzić (jeśli spód tarty będzie dobrze ostudzony, nie namoknie od nadzienia podczas pieczenia).
Nadzienie: 
Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Na patelni rozgrzać oliwę z oliwek i zeszklić cebulkę dusząc ją na bardzo małym ogniu przez około 7 minut, nie rumienić, mieszać od czasu do czasu. Cebulkę wymieszać (energicznie łyżką lub rózgą) z serem mascarpone, śmietaną, jajkiem i żółtkami, solą oraz pieprzem. Masę wyłożyć na upieczony i ostudzony spód. Na wierzchu rozsypać bazylię i krewetki, powciskać je w masę serową. Ułożyć pomidory przecięciem do góry i delikatnie je wcisnąć w masę. Tartę wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez 30 - 35 minut, aż masa serowa delikatnie zetnie się, ale głównie przy brzegach i na wierzchu. Konsystencją będzie przypominała flan. Lekko przestudzić i dopiero wówczas pokroić. Odgrzewać na patelni na małym ogniu, pod przykryciem z folii.

Friday 25 March 2011

Shortbread z żurawinami i biała czekolada...



Przepis ze strony www.joyofbaking.com 'Cranberry & White Chocolate Shortbread' (podaje juz z moimi, niewielkimi, zmaniami)
Skladniki:
  • 113g niesolonego masla w temperaturze pokojowej
  • 50g bialego cukru
  • 1/2 lyzeczki ekstraktu waniliowego
  • 95g maki
  • 50g maki kukurydzianej
  • 1/8 lyzeczki soli
  • 50g suszonej zurawiny
  • 50g czipsow z bialej czekolady

Rozgrzej piekarnik do 150stC. Przygotuj foremke do tarty z wyjmowanym spodem i o srednicy 20cm - nie mam takiej, wiec uzylam prostokatnej blaszki do pieczenia (zwykle - kurczaka) o dolnych wymiarach okolo 14/22cm, wylozonej pergaminem do pieczenia.
W misce ubij mikserem na gladka mase (okolo 2min) maslo i cukier. Dodaj wanilie i znowu ubij. W osobnej misce wymieszaj razem maki i sol. Dodaj mieszanke maki do mieszanki maslanej i ubij, az sie polacza. Wmieszaj lyzka czekolade i zurawiny. 
Wyloz ciasto na przygotowana blaszke i przycisnij rownomiernie. Ponakluwaj widelcem  (przeciwdziala 'unoszeniu sie' ciastka), a potem, uzywajac ostrego noza zaznacz delikatnie 12 rownych kawalkow - w oryginale trojkaty, u mnie - kwadraty
Piecz do czasu uzyskania delikatnie zlotego koloru - okolo 40-45min (u mnie raczej 50min, ale warstwa ciasta byla nieco grubsza). Przeloz na kratke i ostudz przez 5-10min przed wyjeciem z foremki. Potnij na deseczce na kawalki, uzywajac zaznaczonych wczesniej linii i zostaw na kratce do calkowitego ostudzenia. 
(Ja, lakoma, nie moglam oczywiscie poczekac, az ciastko ostygnie i kroilam jeszcze takie mocno goracawe - co widac :) Smaku moj wyglup nie zmienil i ciasteczka zniknely tajemniczo w przeciagu popoludnia i wieczora

PS. Robilam kolejna wersje - zamiast zurawiny dalam 1 lyzeczke drobniutko posiekanej kandyzowanej skorki z pomaranczy i 2 lyzki wiorkow kokosowych. Poza tym poczekalam, opanowujac nature domagajaca sie slodyczy, az ciastko ostygnie i, jak widac, dalo sie bardzo ladnie pokroic:

Wednesday 23 March 2011

Pory i papryka duszone z octem balsamicznym...


''The vegetables in this dish take on a wonderful colour from the balsamic vinegar''

Przepis z ksiazki Fran Warde '30 minute italian'.
Skladniki:
(na 4 niewielkie porcje, lub hojny lunch dla 1 osoby:))
  • 2 lyzki oliwy
  • 2 pory, pokrojone na 1cm kawalki
  • 1 pomaranczowa papryka, oczyszczona i pokrojona na 1cm kawalki
  • 1 czerwona papryka, oczyszczona i pokrojona na 1cm kawalki
  • 3 lyzki octu balsamicznego
  • garsc natki pietruszki, posiekana
  • sól i pieprz
Rozgrzej oliwe w garnku, dodaj pory i papryki, dobrze wymieszaj, przykryj i dus na malym ogniu przez 10min.
Dodaj ocet balsamiczny i gotuj kolejnych 10min bez przykrycia. Warzywa powinny byc brazowawe od octu, a caly plyn powinien wyparowac.
Dopraw dobrze do smaku i wmieszaj natke pietruszki tuz przed podaniem.

Zrobilam to danie dla mnie samej, jako lunch i zjadlam ze smakiem z kawalkiem chleba. Troszke mnie pod koniec zakwasilo, bo wyszlo sporo, ale bylo pyszne! Generalnie takie warzywa pasowalyby do ziemniaczkow puree i pieczonego miesa lub ryby. I naprawde nie wiem, czy mozna, z podanych proporcji, wykroic az 4 porcje - raczej 2 dosyc hojne, lub 3 mniejsze.


Tuesday 22 March 2011

Widzielismy dinozaury! (Dwa razy:))

Wybralismy sie wreszcie, by obejrzec i podziwiac dinozaury:
Natural History Museum 
Cromwell Road
London SW7 5BD, UK.
www.nhm.ac.uk
Warto! Naprawde warto, jesli ktos ma mozliwosci (w koncu to Londyn), czas (tego trzeba miec sporo) i... dzieci! Bo maluchy sa zafascynowane i zajete godzinami :) Ale posiadanie potomstwa nie jest konieczne - obiektywnie i kompletnie niemacierzynsko musze przyznac, ze nacieszylabym sie wystawami znacznie bardziej, jeli mialabym mozliwosc pochodzenia powoli, spokojnie i... pojedynczo! 
Oczywiscie, jak sama nazwa wskazuje, zgromadzone eksponaty, to nie tylko dinozaury, ale cala masa zwierzat ze wszystkich stref klimatycznych i kontynentow. A zaleta, wielka i niepodwazalna, angielskich muzeow jest taka, ze nie sa 'sterylne' i nieprzyjazne dla zwiedzajacych: eksponaty sa na wyciagniecie reki, czesc mozna naprawde dotknac, a czesc zaopatrzona jest w mechaniczne gry i uczace zabawki dla dzieci (i doroslych:)).
Poza tym zawsze i wszedzie mozna robic zdjecia - pozostaje mila pamiatka. 
Wejscie jest bezplatne (oprocz bardzo specjalnych wystaw, trwajacych relatywnie krotko), wiec nie trzeba zrujnowac sie finansowo i mozna kupic katalog wystawy, czy kilka pamiatek.
No i godziny otwarcia - od 10.00 do 17.50, od poniedzialku do niedzieli. Czyli kazdy moze wybrac czas odpowiedni dla siebie. 

Co widzielismy?
Duzo dinozaurow oczywiscie! :)

Punkt widzenia dinozaura:



Czego panicznie baly sie dzieci?


Wielkiego, mechanicznego, ruszajacego sie, ryczacego i mrugajacego Tyranosaurusa! (Kiepskie zdjecie, bo w pomieszczeniu jest ciemnawo - podejrzewam, ze dla wzmocnienia efektu:))


Khodor kategorycznie odmowil dotkniecia TYCH zebow:)




Susu nos-w-nos z misiem polarnym: 


I, bardzo dzielnie, z lwami:


Zabawa polegala na sprawdzeniu, czy krab jest ciezszy w wodzie, czy w powietrzu. Nie wiem! Bylam zajeta podziwianem, z odpowiedniej odleglosci, tego wielkiego potwora w gablocie:


Prosze bardzo - indyk, ktory sie nie rusza nie jest juz az tak straszny! :)


Mozna bylo poczuc ciezar odpowiedzialnosci, dzwigajac cala kule ziemska :) 


A takze posluchac przez telefon opowiadania dotyczacego poszczegolnych eksponatow:



Jednym slowem: POLECAMY!