Calkowitym i kompletnym, przypadkowym przypadkiem :) dowiedzialam sie o ty miejscu: cala, co prawda mala i miniaturowa, ale wciaz, farma w samym srodku miasta Londynu! Po sasiedzku niemal z Big Benem, tylko rzeczke przeskoczyc :) - widok na niego zaslania wielki budynek MI5 (czy MI6 moze?):
VCF
165 Tyers Street
London SE11 5HS
Farma powstala w 1977r. z inicjatywy kilku wolontariuszy - zapalencow, ktorzy chcieli zagospodarowac kawalek nikomu niepotrzebnego gruntu. Do tej pory cale miejsce polega na pracy wolontariuszy i na datkach pozostawianych przez gosci. Organizowane sa lekcje jazdy konnej, zajecia dla dzieci niepelnosprawnych i kurs dojenia krowy :) Polozona w bardzo... dziwnym miejscu, bo tuz przy ulicy! Rozpedzilismy sie, mniemajac, ze mamy przed soba dluga droge od przystanku autobusowego, a tymczasem - niespodzianka! Juz bardziej dostepnie i centralnie byc nie moze!
Co widzielismy?
Oto samo wejscie - wyraznie widac, ze jest przy ulicy, niezbyt ruchliwej, ale wciaz:
Duzo bardzo dziwnych kurakow sie walesa dookola, takich z czubami i 'spodenkami' - najwyrazniej prowadzony jest jakis projekt zachowawczy rzadkich ras:
Poza tym kozy:
Swinie - 2 ogromne sztuki, ktore moj synio, dziecko miasta i wychowanek Peppy Pig, skomentowal: 'Nie podobaja mi sie te krowy!'
Oczywiscie krowy:
Z tylu widac dokladnie, jak bardzo centralnie farma jest polozona - tuz za 'plecami' lezacych krowinek stoi zaparkowany juz na ulicy samochod:
Stawek dla kaczek:
I same kaczuchy - podobnie, jak i kuraki, w ilosciach konsumpcyjnych wrecz:
A na koniec - wielki indor! Zeby raz i na zawsze bylo wiadomo, ze 'Anglicy nie gesi, tez indyki maja'! :):):):)
Ten akurat malo przyjacielski i mocno terytorialny - czerwona kurtka Samiry dzialala na niego, jak przyslowiowa plachta na byka:
A Susu nie miala zadnych uprzedzen rasowych - po prostu bala sie wszystkiego jednakowo :)
No comments:
Post a Comment