Na gruncie prywatnym rok 2010 byl nie za ciekawy... Duzo zmartwien, stresu i problemow. Chociaz byl maly promyczek w morzu szarosci - w styczniu wreszcie wprowadzilismy sie do naszego mieszkania. Ale tez i w styczniu mialam operacje... No i Khodor dostal wreszcie miejsce w przedszkolu. Tez w styczniu. Tego samego dnia, kiedy mnie kroili w szpitalu... Czyli w sumie remis...
Na gruncie blogowym - dziwny... Obchodzilam niby pierwszy roczek egzystencji w kulinarnej blogosferze, ale przez polowe tego roku obywalam sie bez Intenetu domowego (pomylka operatora) i nie mialam jak dodawac wpisow. Kolekcjonowalam je co prawda, ale listy skladnikow i opisy przygotowania lekko plowialy z czasem, i kiedy inzynierowie zdecydowali sie wreszcie podlaczyc nas do magicznego kabelka, nie pozostalo nic innego, jak zaczac od poczatku...
A poza tym...
Bylo mi bardzo, bardzo milo, kiedy zostalam wyrozniona przez Dorote Bulbiak, autorke strony www.pozytywnakuchnia.pl w konkursie na danie pasujace do wody 'Cytrynowy Smako-Lyk'. Moje curry z lososiem (KLIK) (poparte gornolotnym wierszykiem :)) zapracowalo na parowar Philips - fantastyczna nagroda, za ktora jestem niezmiernie wdzieczna!
"Dzisiejsze danie, to losos w śmietanie!
Lecz calkiem nowej, bo kokosowej!
Jest dynia... I ryba... I ryz sypki... chyba...
Coś mi nie pasuje, czegos tu brakuje!
Ach, co dla ochłody? Łyk cytrynowej wody!
'Łyk', to moze malo, wiecej by się zdało!
Jeszcze jeden - wielki!
Ups...
Uff...
Jest jeszcze pół butelki!"
Na portalu www.mojegotowanie.pl w konkursie na danie swiateczne zapracowalam na nagrode pocieszenia :), czyli turystyczny czajnik i dwie (turystyczne, jak mniemam) filizanki. Tu bylo trudno, bo konkurs odbywal sie w listopadzie, a kto ma glowe do rozpoczynania wigilijno-bozonarodzeniowych przygotowan tak wczesnie? Na dodatek zglaszane wpisy mialy byc nowe, a nie archiwalne... Ufff.... Swoja droga, co znaczy, ze czajnik jest 'turystyczny'? Chyba, ze pochlania tyle energii, ze nie moze byc uzywany w domu, a zanim przyjdzie rachunek za prad, to po turystach juz ani sladu! :):):))))))))))
Moja bardzo artystyczna ;) 'Burza mozgu w kuchni nad puddingiem toffi' zasluzyla na nagrode w postaci zestawu miarek (slicznych i praktycznych, ktore sie na pewno przydadza) u Oli, wlascicielki strony www.2smaki.pl w konkursie na opis przygotowania potrawy z bloga:
''O konkurs! Milo. O, mozna zestaw do sushi wygrac! Tez milo. Lubie sushi. Najbardziej, kiedy jestem w ciazy, hi hi... Ale generalnie nigdy nie pogardze. Co trzeba zrobic? A, ugotowac... opisac... No dobrze, popatrzymy. Cos slodkiego by sie w domu przydalo. Czekolady nie lubie... sera nie mam... A do sklepu nie ide! Wczoraj mieli awarie systemu do kart - kolejki pod sam sufit. O, tu jest cos fajnego... Cukier... mleko... maslo... daktyle... woda... Woda?! O, to cos nowego! Ano tak, z przepisu Nigelli - pani awangardowa po mezu chyba, hihi. OK, wszystko mam w szafce. Probujemy!
'Wymieszac w misce 100g ciemnego muscovado, 175g maki i 1 i 1/3 lyzeczki proszku do pieczenia'... Zapomnialam, jak bardzo nie lubie muscovado! Zawsze sie malpa zbija w grudki... Oj, dobrze, ze proszek kupilam. 'W drugiej misce...' - oj bedzie zmywania! - '...wymieszac 125ml mleka, 1 jajko i 50g stopionego masla...' No super, jeszcze patelnia z masla do mycia! Dobra, co dalej? 'Wlac mokre skladniki do suchych. Wymieszac drewniana lyzka...' Ciekawe dlaczego drewniana? Dobrze,ze mam. Tak na wszelki wypadek, jakbym miala wszystko zepsuc przez metalowa lyzke, hihi... 'Wmieszac 200g pokrojonych daktyli'... Oooooo! Woda sie juz gotuje, a ja dopiero w polowie krojenia! Niezbyt ekologicznie! Dobra. 'Wlozyc do wysmarowanego maslem naczynia zaroodpornego o pojemnosci 1.5litra'. Wiem, ze gdzies takie mialam... O, jest! Ale czy ono ma 1.5litra? Sprawdzimy. Nie, nie ma. To inne wezme. O, tego bialego jeszcze nie uzywalam. Ale wysokie jest. Ciekawe, czy sie zmiesci do piekarnika? Oj, ledwo, ledwo! 'Wylozyc'... Jest! 'Posypac 200g ciemnego muscovado'... 200g! 150 dam, w razie czego tylko 250, a nie 300g zmarnuje, hihi... Posypane! 'Polozyc na wierzchu okolo 25g masla pokrojonego na male kawalki'. Zrobione. 'Zalac 500ml wrzatku'. Jak to wlewac, zeby wielkiej dziury nie zrobic? Wiem, lyzka bedzie dobrze. Metalowa sie nada w sam raz, hihi... 'Ciasto w tym punkcie nie wyglada zachecajaco, ale to sie zmieni'... Hmmm... Mam nadzieje! Mlody wlasnie wpadl do kuchni i rzucil okiem ze slowami 'O, zupa!'... To teraz do piekarnika. 190stC, na 45min. Uffff.... To do zmywania...
Oj, ale pachnie! A tu jeszcze 10min zostalo! Oooooo.... Slicznosci! Ale sie masa toffi zrobila! A jak pachnie! dobry wybor z tym naczyniem kochana, z nizszego by sie pol wylalo! Ladnie wyroslo... Ciekawe, jak smakuje? Ooooooch.... Mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm..............................''
'Wymieszac w misce 100g ciemnego muscovado, 175g maki i 1 i 1/3 lyzeczki proszku do pieczenia'... Zapomnialam, jak bardzo nie lubie muscovado! Zawsze sie malpa zbija w grudki... Oj, dobrze, ze proszek kupilam. 'W drugiej misce...' - oj bedzie zmywania! - '...wymieszac 125ml mleka, 1 jajko i 50g stopionego masla...' No super, jeszcze patelnia z masla do mycia! Dobra, co dalej? 'Wlac mokre skladniki do suchych. Wymieszac drewniana lyzka...' Ciekawe dlaczego drewniana? Dobrze,ze mam. Tak na wszelki wypadek, jakbym miala wszystko zepsuc przez metalowa lyzke, hihi... 'Wmieszac 200g pokrojonych daktyli'... Oooooo! Woda sie juz gotuje, a ja dopiero w polowie krojenia! Niezbyt ekologicznie! Dobra. 'Wlozyc do wysmarowanego maslem naczynia zaroodpornego o pojemnosci 1.5litra'. Wiem, ze gdzies takie mialam... O, jest! Ale czy ono ma 1.5litra? Sprawdzimy. Nie, nie ma. To inne wezme. O, tego bialego jeszcze nie uzywalam. Ale wysokie jest. Ciekawe, czy sie zmiesci do piekarnika? Oj, ledwo, ledwo! 'Wylozyc'... Jest! 'Posypac 200g ciemnego muscovado'... 200g! 150 dam, w razie czego tylko 250, a nie 300g zmarnuje, hihi... Posypane! 'Polozyc na wierzchu okolo 25g masla pokrojonego na male kawalki'. Zrobione. 'Zalac 500ml wrzatku'. Jak to wlewac, zeby wielkiej dziury nie zrobic? Wiem, lyzka bedzie dobrze. Metalowa sie nada w sam raz, hihi... 'Ciasto w tym punkcie nie wyglada zachecajaco, ale to sie zmieni'... Hmmm... Mam nadzieje! Mlody wlasnie wpadl do kuchni i rzucil okiem ze slowami 'O, zupa!'... To teraz do piekarnika. 190stC, na 45min. Uffff.... To do zmywania...
Oj, ale pachnie! A tu jeszcze 10min zostalo! Oooooo.... Slicznosci! Ale sie masa toffi zrobila! A jak pachnie! dobry wybor z tym naczyniem kochana, z nizszego by sie pol wylalo! Ladnie wyroslo... Ciekawe, jak smakuje? Ooooooch.... Mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm..............................''
A ze strony www.kuba-pichci.pl przyszly nawet dwa, bardzo przyjemne, wyroznienia - zupy i kalendarz (swietny, juz mam upatrzone zupy do sprobowania), oraz slodka niespodzianka (Winiary). Jedno za opis zupy pomidorowej w wydaniu nowoczesnym, bo z pierozkami ravioli, groszkiem, marchewka i fasolka szparagowa, a drugie za opis ryby po grecku. Ktora to rybe naprawde robie z powodzeniem od lat i tylko raz do roku, bo na Wigilie.
To teraz noworoczne postanowienia:
Mam tylko jedno. Musze przestac kupowac nowe kasiazki kucharskie (bilans tylko za rok 2010 - 7 bardzo grubych!), dopoki nie wykorzystam przepisow zaznaczonych, jako atrakcyjne w ksiazkach, ktore juz posiadam! Jak zaznaczam przepisy? Wkladajac karteluszek w odpowiednia strone. Efekt? Czesc ksiazek wyglada jak jezyki....
Z tym bedzie latwo... Po prostu nakleje karteczke na ekranie komputera: NIE KUPUJ!!! I juz zaden ebay mnie nie skusi. Mam nadzieje.....
A noworoczne zyczenie dla mnie? Tez tylko jedno - zeby wreszcie polskie media kulinarne zaczely podawac, oprocz listy skladnikow i sposobu wykonania, takze i ilosc porcji, jaka ma sie udac, oraz sposob i czas przechowywania, a takze ewentualnie podatnosc na mrozenie... Niby proste? Nie! Dostalam niedawno nowa dostawe roznych magazynow dla kobiet wytwornych. W nich, od czasu do czasu, przepisy. I co? I nic nie wiadomo! Widze z ilosci skladnikow, ze jednostki wojskowej tym nie wykarmie, ale czy ledwie wystarczy dla dwojga, czy dla 3-4 osob... To juz czesto trudniej powiedziec... I tu warto by bylo wiedziec, czy ewentualne niedojedzone resztki moge zamrozic, czy tylko pylnac do smietnika, bo do niczego sie nie beda nadawaly. To samo z przepisami na przetwory: ile 'gruszek w sosie waniliowym' wychodzi z podanego 1.5kg gruszek??? 1x1.5litrowy sloj? A moze 2? To ile mam wyparzyc i przygotowac?????
A z tym moze byc trudno.................
:)
No comments:
Post a Comment