Gdy, przegladajac w poszukiwaniu inspiracji blogi, natrafilam u Alicji na 'budyniowe nalesniki' natychmiast dorzucilam przepis do ulubionych...
Bo budyniu ci u mnie dostatek... Przesadny wrecz. W ubieglym roku wygralam jakies drobne konkursy z Winiarami w tle i dostalam w nagrode zestawy ich slodkich produktow. A poza tym rodzina z Polski najwyrazniej uwaza proszkowane budynie za artykul pierwszej potrzeby i niemozliwy do zdobycia w londynskiej dziczy. Coz, nazbieralo sie tego...
Wyszly naprawde przepyszne i godne polecenia nalesniki. Dzieki budyniowi apetycznie pachnace malinami i delikatnie rozowe. Robilam od razu z potrojnej porcji, co najwyrazniej mialo wystarczyc na 12 sztuk - wyszlo tylko 10, ale to dlatego, ze ciasto wydawalo mi sie bardzo rzadkie i poczatkowo wlewalam go nieco wiecej (okolo 6 lyzek na porcje).
Tymczasem ciasto pieknie sie rozlewa, ladnie pokrywa patelnie i daje cudnie puchate, elastyczne i latwe do smarowania nalesniki.
Skladniki:
(na 10-12 sztuk, z patelni 20cm)
No comments:
Post a Comment