Bardzo internsywnie staralam sie zuzyc zakupiona dynie... W lodowce czekal sobie na natchnienie twaróg... Zachcialo mi sie pierogow leniwych, ale z 250g twarogu wiele nie nawojuje...
A jakby tak tą dynie...
I zaczelam szukac na blogach. Gnocchi dyniowe byly, czasami z dodatkiem sera ricotta. To samo kopytka, zwykle z dodatkiem ziemniakow. Pierogow leniwych ani sladu!
Ryzyk-fizyk: u mnie musi byc dyniowo-leniwie. Zobaczymy!
:)
Skladniki:
(na mniej wiecej 3 porcje; wystarczylo spokojnie na obiado-kolacje dla mnie i dzieci, i jeszcze zamrozilam 1 porcje)
- 250g tlustego twarogu
- 300g puree z dyni Hokkaido (jak zrobic: w tym wpisie)
- 1 jajko
- 1.5 szklanki maki + okolo 0.5 szklanki do podsypywania
- odrobina soli
opcjonalnie:
- kawalek masla
- cukier do posypania
- W sporej misce rozgniesc widelcem twarog, na w miare gladka mase. Dodac dynie i jajko i dokladnie wymieszac. Wsypac make i odrobine soli i zagniesc gladkie ciasto - jesli mocno sie klei dorzucic po odrobinie maki. (Niektore dynie sa bardzo mokre i puree z nich bedzie wodniste.)
- W miedzyczasie w duzym garnku zagotowac wode z odrobina soli.
- Ciasto wylozyc na dobrze posypany maka blat. Odrywac po kawalku, formowac waleczki i odcinac niewielkie kluseczki. Wrzucac na wrzaca wode i gotowac okolo 2min od wyplyniecia na powierzchnie.
- Ja swoje wylawialam na lyzke cedzakowa, bardzo dokladnie osaczalam z wody i wrzucalam na przygotowana nieprzywierajaca patelnie z rozgrzanym maslem. Zjedlismy posypane cukrem.
No comments:
Post a Comment