Po marcepanowych ciasteczkach i szarlotce zostala mi samotna kostka marcepanu, z ktorym trzeba bylo cos zrobic. I to szybko...
Zachcialo mi sie ciasta...
Takiego zwyklego, bez masy, bez godzinnego mieszania, bez calonocnego czekania...
Takiego prostego, co to zamieszac, upiec i jeszcze cieple pojadac z lodami, albo z kubelkiem kawuni...
Wszystko, czego sobie zazyczylam znalazlam na blogu Wisienki. :)
Wyszlo zwarte, mokre i ciezkie ciasto, mocno slodkie. Swietnie 'dogadalo sie' z kwaskowatym gestym, geckim jogurtem... A dzieci pojadaly jak lecialo. I to sporo...
Skladniki:
(oryginalnie na blaszke 20/20cm, a u mnie tortownica 23cm)
Rozgrzewamy piekarnik do 180stC.
Masło rozpuszczamy w podgrzanym mleku. Odstawiamy do ostygnięcia.
Jajka miksujemy z cukrem i miodem, następnie dodajemy do nich rozpuszczone maslo z mlekiem,potem mąkę, migdały, proszek do pieczenia oraz olejek.
Całość dokładnie miksujemy na jednolitą masę.
Na koniec wrzucamy starty na grubych oczkach marcepan i mieszamy ciasto. (Dobrze jest trzec marcepan od razu do ciasta, bo on wredny jest i lubi sie zbijac w mniejsze, lub wieksze grudki, jesli przygotowany wczesniej.)
Wylewamy je na natłuszczoną i obsypaną bulka tarta blachę i pieczemy przez ok 35 minut.
No comments:
Post a Comment