Zostala mi rukola. Cala paczka. Cale 70g. Miala byc do dekoracji tego dania, ale zapomnialam o biduli i czekala na swoja kolej w lodowce.
Zajrzalam do wujka Google po porade i oczywiscie znalazlam to, czego szukalam: pesto.
Przepis podaje w calosci za Delicious Magazine, ale ja swoj musialam bardzo lekko zaadaptowac do potrzeb chwili.
Po pierwsze: mialam wiecej rukoli, wiec zwiekszylam ilosc pozostalych skladnikow.
Po drugie: Parmezan sie skonczyl, ale w zamrazarce szczesliwie stalo pudelko startego twardego wloskiego sera przywiezionego z zagranicznych wojazy przez nasza ciotke Age. I drugie pudelko: twardego sera szwajcarskiego... Przydaly sie oba, bez szkody dla smaku i zapachu koncowego produktu.
Po trzecie: uzywam w kuchni recznego blendera, ktory jest kochany i sprawdza sie we wszystkim - od zup, przez sosy, do mielenia herbatnikow na bazy sernika. Ale niestety nie daje sobie rady z takimi minimalnymi ilosciami, jak 1 zabek czosnku. Misialam wiec moderowac lekko przepis w miare jego wykonywania i dolewac oliwy raczej w trakcie blendowania, niz pod sam koniec.
Gotowe pesto ma mocny posmak czosnku - zdecydowanie dla wielbicieli gtunku, oraz przyjemny 'ostrawy' posmak rukoli - to samo, co poprzednio :)
Skladniki:
(generalnie na 4 porcje)
No comments:
Post a Comment