Danie powstalo kompletnym i totalnym przypadkiem.
Kupuje niestety okazyjnie, na przecenach i w ofertach, rozne dziwne rzeczy. Na szczescie najczesciej puszkowane albo suszone, wiec nic sie nie marnuje, zanim uda mi wymyslic zastosowanie dla pędow bambusa, czy puree z kasztanow.
Tak znalazlam puszkowanego łososia. Za jakies takie marne pieniadze, ze szkoda bylo zostawic w sklepie. Jedna puszke uzylam do zapiekanki makaronowej, a druga... Coz, pamietam dokladnie, ze w styczniu 2010r. przeprowadzila sie ona z nami do aktualnego mieszkania... I przy kolejnym przegladzie szafek rzucila mi sie w oczy. Po raz kolejny... Trzeba bylo COS z tym zrobic!
Skladniki:
(na 8 wiekszych, lub 15-16 malutkich kotlecikow)
do smazenia:
Chleb namoczyc z mleku. W miedzyczasie odcedzic łososia, oczyscic (kawalki kostek, skory) i rozdrobnic (palcami lub widelcem) - w misce na tyle duzej, by pomiescila reszte skladnikow.
Odcisnac chleb, dodac do ryby z reszta skladnikow. Dokladnie wymieszac, przykryc i odstawic do lodowki na 30min.
Na nieprzywierajacej patelni rozgrzac olej. Z masy rybnej formowac kotleciki (okolo 5cm srednicy i 1cm grubosci), obtaczac w jajku i bulce i smazyc z obu stron na zloty kolor.
Po ostudzeniu mozna mrozic - odgrzewac w naczyniu zaroodpornym, przykryte kawalkiem folii aluminiowej.
No comments:
Post a Comment