Pisalam juz kiedys o 'Real Street Food Festival'
A niedawno, przegladajac Internet w poszukiwaniu jakiegos zajecia dla dzieci, i dla siebie przy okazji, znalazlam, zorganizowany w tym samym miejscu i najprawdopodobniej przez tych samych ludzi: 'Real Food Market', ktorego zaleta jest, ze odbywa sie cotygodniowo, dopoki pogoda pozwoli :)
Co znalezlismy?
Prosze bardzo:
Pyszne prawdziwe chleby, ktore nie wiedza, co to fabryczna tasma produkcyjna:
Po ktorych skonsumowaniu Khodor westchnal i stwierdzil: 'Czy teraz mozemy zjesc te kolorowe herbatniki?' i zaprowadzil nas wprost do stoiska z makaronikami! :) (Bagatelka - £1.70 za sztuke!)
A to bidocek, ktory nieopatrznie i z zaskoczenia posluchal okrzyku (mojego:)): 'Usmiech do zdjecia!' :):):)))))))))))) Na szczescie jego produkty wychwalam pod niebiosa, a nie zniechecam do nich....
A do domu zabralismy dwa kawalki sernika - PYYYYSZNEGO!!! Cukiernia zasluguje na swoja slawe - i bez dwoch zdan!
Wypilismy po kubelku super-soku jablkowego z farmy 'The Somerset Ploughmen':
I oparlismy sie pokusie dziesiatek czatnejow, dzemow i curdow wystawionych uwodzicielsko na ladzie. (A takze wdziekom cydru na zimno, lub goraco - ktos musial pchac w linii prostej wozek z Samira do domu:)):
A na koniec, kompletnym przypadkiem, znalezlismy ogromna piaskownice, przezwan ą 'plażą':
I znalezlismy zastosowanie dla pustych kubeczkow po soku:
No comments:
Post a Comment