[O ILE WIEM TO MIEJSCE JEST ZAMKNIĘTE]
Yuforia
Soho
38 Beak Street
London W1F 9RG
Sama nie wiem, czy takie zdrowe... Na stronie internetowej twierdza, ze tak... (klik) ;)
Mam silne wrazenie, ze szalenstwo zwiazane z substytuowaniem 'pelnowartosciowych' (czytaj: pelnych cukru i tluszczu) wypiekow i produktow dotarlo do Europy z Ameryki. Na dodatek juz chyba lekko przycicha.
Ja sama jakims szczegolnym zwolennikiem 'masla bez masla' i 'cukru bez cukru' nie jestem. Robie domowe ciacha, pelne tluszczu i cukru, owszem, ale i suszonych owocow, orzechow i platkow owsianych, a moje dzieci zajadaja wiadrami owoce i warzywa, wiec jesli zalapia sie na cos slodkiego od czasu do czasu, jakiejs wielkiej szkody nie bedzie.
Tylko ile takich domowych lodow mozna na raz zjesc? 2 plastry? Dlatego slowem-kluczem do sukcesu jest 'moderacja'. 5-litrowe wiaderko lodow, pojadane przy wieczornym filmie, jeszcze nikogo do niczego dobrego nie doprowadzilo. Nawet jesli producent twierdzi, ze owe lody sa super-zdrowe i nie zawieraja nic poza 90% wody i 10% dodatkiem barwnika i ulepszacza smakowego... ;)
Tym dlugim wstepem dotarlam wreszcie do sklepiku Yuforia na Soho (przecznica od Regent Street i niedaleko od Piccadilly Circus) w Londynie.
Niewielka kawiarenke znalazlam przypadkiem. I przyznaje, ze nastrojowe miejsce raczej przypadlo mi do gustu. Sciany z surowej cegly, oplecione bluszczem, drewniane, ciezkie stoly i krzesla, czarne, kredowe tablice do wypisywania menu... Wszystko jasne i proste. My oczywiscie wybralismy sie na lody, ale wielbiciele zdrowych sniadan tez znajda cos dla siebie (klik): jogurty, granole i owsianki, a takze smoothies (klik) i wybor kawy, herbaty i czekolady (klik). Jesienna-zimowa pora sa jeszcze zupy i bogate w warzywa stews (klik).
Ale skoncentrujmy sie na lodach. A wlasciwie na mrozonym jogurcie. Amerykanski wymysl jest pyszny! Generalnie serwowany w Yuforii w 3 smakach: naturalnym, czekoladowym i specjalnosci dnia (my trafialismy na karmelowy). Kazde zamowienie mozna dopelnic wyberajac posypki, ciasteczka i owoce z pojemnikow na ladzie: musli, kawalki czekolady bialej i mlecznej, maliny, truskawki, borowki, ciasteczka itd. Podobno mozna wybierac i przebierac w liscie 25 toppingow.
Jogurtowe lody wygladaja, jak nasze dobre, polskie i swojskie 'lody wloskie', takie z maszyny z raczka. A smakuja? Znakomicie! :)
Ja zawsze wybieram naturalne - jak lekko poslodzony, bardzo delikatnie kwaskowaty i oczywiscie niesamowicie zimny grecki jogurt. Dorzucam maliny i biala czekolade i pelnia szczescia! Dzieci wola czekoladowe, dopelnione... czekolada i czekoladowymi ciasteczkami... Tez pyszne, tyle, ze bardzo, bardzo bogate. Wersja karmelowa jakos nie znajduje w naszym gronie zainteresowania, ale probowalismy i moge z calym spokojem przyznac, ze tez jest pyszna.
Generalny werdykt? Polecamy!
I jeszcze oczywiscie moje wlasne, osobiste A, B, C i D :)
A, jak Atmosfera: milo, cicho, spokojnie i z grajaca cicho w tle muzyka. Podejrzewam, ze tylko w pochmurno-deszczowe dni moze sie robic tloczno, bo kto chce pojadac lody pod parasolem?
B, jak Booking, czyli rezerwacja: na pewno nie! Mowimy o niewielkiej, 'przechodniej' kawiarence, a nie restauracji. Mozna natomiast zarejestrowac sie na stronie internetowej, zamowic i poprosic o dostawe w dowolne miejsce i w pozadanym czasie (klik)
C, jak Ceny: nie jakies szcegolne kosmiczne. Ogromna (NAPRAWDE ogromna!) porcja lodow z dodatkami to £6. Bardziej zjadliwa, najmniejsza - £4. Mozna oczywiscie pominac dodatki i zaplacic mniej. Kawa: £2-3, czyli norma w Londynie, wiec bez rewelacji.
D, jak Dzieci: oczywiscie mile widziane! Mowimy przeciez o lodach! ;) Na te mniejsze, albo bardziej ruchliwe, trezba tylko uwazac, bo wyjscie prowadzi wprost na bardzo waski chodnik i na bardzo ruchliwa ulice.