Czyli słow kilka o:
TAPAS REVOLUTION
Kiosk K2024, The Balcony,
London, W12 7SL
"Omar Allibhoy is the Antonio Banderas of cooking”
Gordon Ramsay
"This is real fast food for people who care about eating”
Tom Parker Bowles
Bardzo, bardzo, bardzo chcialam zobaczyc te nietypowa, ale zachwalana restauracje od czasu, kiedy przeczytalam recenzje w magazynie 'Olive' z kwietnia 2011 roku (strona 1, strona 2). Zreszta inne, bardziej i mniej kulinarnie nastawione, ale restauracyjne sekcje posiadajace, gazety tez nie pozostawaly w tyle:
"A gem of a restaurant. Surprisingly brilliant tapas” Time Out
”I can’t recommend Tapas Revolution highly enough, it is the ideal place to try this cuisine the Spanish-way” The Guardian
"Tapas Revolution is a step above” The Mail
"Very authentic, clean, distinct and subtle flavours. Better than Andalucia.” The Daily Telegraph
"Tapas Revolution" w Westfield jest pierwszym z zaplanowanej sieci, majacej objac cala Wielka Brytanie. Niedawno otwarto kolejna - w Bluewater.
Pomyslodawca i wlasciciel - Omar Allibhoy - ma pozazdroszczenia godne portfolio osiagniec i to daleko przed 30. :) Trenowany w legendarnej 'El Bulli' (www.elbulli.com) przez nie mniej legendarnego kucharza, jakim jest Ferran Adria. Przyjechal do Wielkiej Brytanii tylko kilka lat temu, dolaczyl do znakomitych restauracji 'El Pirata Detapas' serwujacych dania kuchni hiszpanskiej, a nastepnie stworzyl wlasny projekt - 'Tapas Revolution'.
Restauracje (?) Tapas revolution sa nietypowe - jak widac na zalaczonych zdjeciach. Wrzucone niejako w srodek zatloczonych centrow handlowych, pomiedzy sklepy z ubraniami, a stanowiska oferujace masaz :)
Po lewej stronie widac, nieco oslonieta od powszechnego widoku, kuchnie:
Prosze bardzo, a to jest widok, ktory mialysmy doslownie za plecami: normalnie wielki holl wejsciowy, zamieniony tymczasowo na bardzo popularne lodowisko. Wybralysmy siedzenia z premedytacja, uwazajac, ze nikt nam zza ramienia zagladal nie bedzie i nikt akurat tam nie bedzie przepychal sie na druga strone galerii... Bardzo mylnie... :):):)
I menu. Proste, jasne, wyrazne. To, co lubie! Wychodzac z zalozenia, ze czytanie kilkustronicowych elaboratow (tak, nawiasem mowiac popularnych w polskich restauracjach), to strata czasu. Zwlaszcza, jesli mowimy o szybkiej przerwie na lunch, jak w tym przypadku.
'Pan y aioli', czyli chlebek na zakwasie, podany z przepysznym majonezem czosnkowym - leciutkim, jak chmurka, ktora rozplywala sie w ustach, zostawiajac tylko delikatny posmak czosnku:
'Tortilla de patatas' - tego dania nie trzeba przedstawiac! :) Do towarzystwa znowu majonez czosnkowy. I tylko uwaga: robilam takie cos wiele razy, ale nigdy, przenigdy nie udalo mi sie osiagnac takiego efektu! Moj omlet byl zwykle zjadliwy, ale raczej gumiasto-przepieczony, natomiast ten na zdjeciu, to prawdziwa poezja! Leciutki, delikatny i z mocno widocznymi babelkami powietrza uwiezionymi w warstwie jajka... Jakas kulinarna tajemnica do odkrycia? :)
'Paella de marisco' - paella z owocami morza. Widoczny zwierzak, to oczywiscie kreweta... W srodku byly sprytnie ukryte malze i osmiornica, na szczescie niewidoczne, wiec dla mnie jadalne:
Tak wyglada przecietny 'stolik' :)
'Gambas a la plancha' - krewetki z czosnkiem, chilli i ziolami. Normalnie nie lubie takich spogladajacych z talerza zwierzatek... Ale tym razem sama bylam sobie winna, sama zamowilam, wiec... sama musialam zjesc! :) I przyznaje, ze sa przepyszne! I w zadnym stopniu nie umywaja sie do tych rozowych, juz ugotowanych, bez smaku i bardzo gumiastych, ktore popularnie mozna kupic w wielu sklepach.
Obraz zniszczen :)
'Seleccion del dia & quince jelly' - 4 rozne sery z galaretka z pigwy:
'Churros con chocolate' - na zakonczenie. Bo bez nich zaden prawdziwy hiszpanski posilek nie bylby kompletny! :)
Poezja!
A, B, C i D:
Atmosfera - zdecydowanie zrelaksowana; bardzo mozliwe, ze w okolicy lunchu, czy potem obiadu robi sie mocno tloczno, ale w miedzyczasie milo i spokojnie;
Booking, czyli rezerwacja - nie sądze :) ; natomiast mozliwy jest serwis na wynos, wiec zapewne takze i mozliwosc zorganizowana np. biurowego przyjecia;
Ceny - notka w menu poleca 2-3 niewielkie tapas na osobe, co generalnie sumuje sie do ceny sredniego obiadu, a moje ukochane churros, to juz tylko dodatkowa ektrawagancja;
Dzieci - zdecydowanie nie! Chyba, ze takie juz podrosniete i rozumiejace znaczenie slowa 'NIEEEE!!!' :) No i bedace w stanie usiedziec na wysokich, barowych stolkach...