Czyli:
Kisielinki wiśniowe
Powod do walki z kisielem mam taki sam, jak ten, o ktorym pisalam przy okazji nalesnikow. :)
Oryginalny przepis jest na jedno, cale ciasto. Na tortownice 20-22cm. A ja mam wieksze. I balam sie, ze wyjdzie nalesnik...
Stad pomysl, ktory wpadl mi do glowy w ostatniej chwili - na male ciasteczka, ktore beda znakomite do zabrania do parku. Na bardzo jesienny piknik. :)
Skladniki:
- szklanka mąki pszennej
- szklanka cukru (jeśli kisiel jest z cukrem to zmniejszamy ilość)
- 1/2 kostki margaryny
- 4 jajka
- 2 opakowania kisielu wiśniowego
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
Margarynę rozpuszczamy w rondelku na małym ogniu. Studzimy. Białka oddzielamy od żółtek. Żółtka miksujemy z cukrem na puszystą masę. Następnie dodajemy przestudzoną margarynę i dalej miksujemy.
- Mąkę przesiewamy z proszkiem i kisielem. Teraz ubijamy białka na sztywną pianę ze szczyptą soli. Do masy żółtkowej wsypujemy mąkę, miksujemy porządnie, dodajemy ubite białka i delikatnie łączymy wszystko razem. Blaszke muffinkowa wykładamy papilotkami i wlewamy ciasto, do 2/3 wysokosci.
- Pieczemy w temp. 170 st ok. 20 minut do "suchego patyczka".
Zatwierdzone!
:):):))))))))))))))))
No comments:
Post a Comment