Tuesday, 20 December 2011

Dobre, bo polskie. Kilka refleksji. Tak przed świętami...


Staram sie kupowac jak najbardziej lokalne produkty. Z racji miejsca zamieszkania nie moga one byc polskie. 
Brytyjczycy dbaja o to, by na polkach wyeksponowane byly ich wlasne produkty. I, pomijajac oczywisty fakt, ze supermarkety promuja wlasna marke najlepiej, wszedzie widac charakterystyczny znaczek 'Union Jack'. Dlatego bez problemu moge wybrac: ziemniaki lokalne, brytyjskie, albo holenderskie na przyklad; truskawki - zawsze brytyjskie w sezonie letnim, albo marokanskie w srodku zimy; bardzo sezonowe czeresnie moga pochodzic z sadow angielskich, albo z Hiszpanii; to samo z brokulami, marchewka, borowkami amerykanskimi, czy fasolka szparagowa. Przyklady mozna mnozyc.

Bylam niedawno w Polsce.
Na kilka dni tylko niestety.  I okazalo sie, ze przez ostatnie trzy-i-pol-roku mojej nieobecnosci wiele sie nie zmienilo. Obsluga dalej bywa kiepska, ale na szczescie istnieja wciaz stare, dobre i sprawdzone miejsca, ktore nie daja sie przescignac tym nowym... 

Ale nie o tym chcialam... Supermarkety! 
Po pierwsze: naroslo sie tego, jak przyslowiowych grzybow po deszczu. W moim malutkim, rodzinnym miasteczku jest chyba 6: Lidl x 2 (!), Intermarche, Biedronka... Sama nie wiem co jeszcze - nie mialam czasu na takie zwiedzanie. 
Po drugie: oczywiscie, ze sa to importy skądś-tam, i oczywiscie, ze chca w pierwszej kolejnosci sprzedac swoje wlasne produkty, dlatego przy wejsciu wita nas wielka piramida brzydkich, jednorazowych, plastikowych zabawek Made in China, a w ofertach francuskie sery i niemieckie kielbasy. 

Chcialam kupic czekolady dla dzieci (czyt. dla meza) - jak zawsze moje ukochane i najpyszniejsze na swiecie: nadziewane z Wedla. Trudno sie bylo do nich dostac, bo lezaly upchniete na jednej z nizszych polek, przykryte warstwa jakichs Milka chyba. (Pomijam juz smutny fakt, ze Wedel zostal wykupiony przez giganta Cadbury). 
Czekoladki - wyeksponowane na najlepszych polkach, tych na wysokosci spojrzenia doroslej osoby: bombonierki Lindt. Ja ich nie chce! Ja je mam zawsze pod reka! Ja chce polskie! Byly, a jakze - Mieszko, sprytnie ukryte na tych najnizszych polkach, do ktorych trzeba sie mocno schylic... A zreszta moze oni tez juz naleza do jakiegos miedzynarodowego koncernu?...

Mam na codzien dostep do wielu produktow w Polsce mniej lub bardziej rzadkich, czy wrecz egzotycznych - zaleta mieszkania w wielkim, multi-kulturalnym miescie. Do francuskich i wloskich serow, do wloskich, suszonych grzybow, do wietnamskich i chinskich przypraw, do suszonych piranii z Ameryki Poludniowej i Afryki :):):))))))))) A mimo to zawsze, kiedy tylko moge kupuje, lub prosze o przyslanie suszonych polskich prawdziwkow i podgrzybkow. I zajadam sie moimi najukochanszymi i najpyszniejszymi na swiecie serkami z mleczarni 'Turek' - nie znalazlam niestety ich strony internetowej, ktora byc moze po prostu nie istnieje, a jest to wielki minus dla polskich producentow.


A oscypki? Poezja! Przegapilam niestety krakowskie przekupki i zadowolilam sie ugladzona i w plastik zapakowana wersja sklepowa:


W lokalnym polskim sklepie kupuje mase makowa Bakallandu, kefir Krasnystaw i serki homogenizowane z Miechowa. Jesli znajduje w supermarkecie polskie pieczarki - biore od razu. Polskie Morliny dostarczaja produktow do wielkiej sieci angielskich supermarketow Morrisons.  
Moj maz kocha polskie buty! Za jakosc i cene. I bardzo chetnie kupuje je przez Internet. A ma przeciez dostep do kazdej mozliwej marki: od Ecco, przez Schuh i Next, do Clarks. I wierzcie mi, ze tego latwego dostepu uzywa w sposob bardzo entuzjastyczny :):):)

Po co to wszystko?
Juz wyjasniam:
Kiedy odwiedzilam moja, od lat te sama, kwiaciarnie wspomnialam pani Eli :), ze odetchnelam z ulga widzac jej znajome okno - przeciez tyle sklepow dookola nie wytrzymalo presji tanich supermarketow i zostalo zamknietych. Zaczelysmy wybierac kwiaty ciete i doniczkowe. Ja narzekalam, ze holenderskie róże nie pachna i uslyszalam, ze wlasnie przyszla dostawa polskich - przepieknych, o wielkich, pasowych pakach. I pachnacych! Na dodatek okazalo sie, ze wspaniale doniczkowe Gwiazdy Betlejemskie tez pochodza od polskiego (nie chinskiego) producenta. I jest to dzialanie jak najbardziej zamierzone. Co uslyszalam:

''  Na mily Bog! Przeciez musimy sobie nawzajem pomagac, zeby to wszystko jakos przetrwac!  '' 

No comments:

Post a Comment