Dziecko-złote-numer-3, lat 4-z-kawałkiem, poszło we wrześniu do zerówki. I, jako część codziennego zadania domowego powinna czytać, chociaż odrobinę, minimum 15-20 minut dziennie. A Sofijka jest średnio perspektywąucieszona. Bo czas spędzony na czytaniu można przecież przeznaczyć na cokolwiek innego. Na oglądanie bajek Jasia Fasoli na przykład. Albo na rysowanie ze starszą siostrą. Albo na uczenie młodszego brata wystawiania języka...
A jak nam idzie? A czasami lepiej, czasami gorzej, jak to w życiu:
Ja: 'Sofia read!'
Sofia: 'C', 'a', 'r'.
Ja: 'Ok, so what is this?'
Sofia: 'Can!'
Ja: 'No, look at the picture. What you see?'
S: 'Tractor...'
Kurtyna...
:)
A szarlotka? Nie wiem dlaczego ma być wściekła. Może dlatego, że jest wściekle łatwa do przygotowania? Bo najdłuższą częścią procesu jest obieranie i krojenie jabłek, a potem czekanie na puszczenie soku. Cała reszta to tak zwane małe miki - wymieszanie pozostałych składników, przygotowanie blaszki i pieczenie. Ciasto w sam raz dla mnie, bez dwóch zdań...
Składniki:
(na blaszkę 20/30cm)
dodatkowo
No comments:
Post a Comment