Budyń... Ulubiony deser, lub podwieczorek z lat dawien dawnych. Idealny na ciepło, lub na zimno. Polewany sokiem koniecznie wiśniowym (to waniliowy), albo dekorowany kleksem ubitej śmietanki (czekoladowy). Kto nie zna kolorowych torebeczek zawierajacych coraz bardziej wymyślne smaki? Dawniej tylko czekoladowy, waniliowy, albo śmietankowy i może truskawkowy, malinowy lub wiśniowy. Teraz dostępny w każdym kolorze tęczy i każdym smaku. Bananowy, toffi, karmelowy i krówkowy, z biała czekolada, a także biszkoptowy, żelkowy i guma balonowa. I nie zapominajmy o opcji bazujacej na kaszy jaglanej.
Niektóre znam, inne widziałam tylko w Iternecie: w ofercie supermarketów, lub opisane na blogach. Jednak muszę przyznać, że nigdy nie pokusiłam się o zrobienie owego kremu w domu. Takiego prawdziwego, luksusowego, słodkiego i pachnacego. I był to bład... Bo okazuje się, że efektem odpowiednio podgrzanej mieszanki mleka, czekolady i skrobi kukurydzianej, jest pyszny deser, który ma się nijak do woreczkowego, masowo produkowanego kuzyna...
Przepis z bloga Ben & Birdy.
Składniki:
(na 4 porcje)
budyń wreszcie zrobiony, masz rację bez porównania z kupnym
ReplyDeletebudyń pierwsza klasa!!!
ReplyDelete