Tuesday, 16 May 2017

'Nigella Bites' Nigella Lawson


 Rok 2016 nie był wyjatkiem i, podobnie, jak w latach poprzednich (20102011201220132014 i 2015), na Gwiazdkę sprawiłam sobie w prezencie ksiażkę Nigelli Lawson. Co oznacza, mniej-więcej, że jeszcze tylko 2, może 3 lata, zanim skompletuję cała kolekcję. No chyba, że pani zacznie pisać nałogowo i wydawać nowinkę co rok. Czego absolutnie nie przewiduję! :)
"Nigella Bites", to trzecia w kolejności publikacja Nigelli Lawson. Wydana w okolicy 2001 roku. Akompaniament do popularnego programu kulinarnego kanału BBC, pod tym samym tytułem, który akurat był pokazywany latem tamtego roku na jakimś kanale, stad wybór. Podzielona na 9 rozdziałów: all-day-breakfast, comfort food, tv dinners, party girl, rainy days, trashy, legacy, suppertime, slow-cook weekend i templefood; i, jak zawsze, pięknie ilustrowana. Pochodzi z poczatkowego okresu kariery autorki i stawia wciaż na sporo dobroci-niedobrej-dla-zdrowia, jak śmietanka, bekon, czy głębokie smażenie. Czyli pełna radość życia, zamiast, zwiazanej zapewne z wiekiem, eleganckiej powściagliwości (klik). 
Co mnie się bardzo spodobało? Śniadaniowe, pomarańczowe muffiny, drożdżowy kuchen (pojawia się chyba też w 'How to be domestic goddess'), cytrynowe risotto i czekoladowe kubeczki. I jeszcze kiełbaski z soczewica puy - zawsze chciałam spróbować, a jakoś nie po drodze było; no i kombinacje z wersja wegetariańska wchodza w grę. Sernik czekoladowo-limonkowy i łosoś z zielenina i grzybkami shitake.         I pomarańczowe lody bez maszynki. I makaron z klopsikami... I zapewne kilka innych...
Mnie osobiście ksiażka się podoba. Czuję, że na pewno będę do niej powracać po inspiracje. Ale, jak zawsze, uważam, że moja opinia jest subiektywna i każdy przed zakupem powinien przekartkować przynajmniej wydanie, zanim podejmie decyzję o wydaniu pieniędzy.  












No comments:

Post a Comment