Ponieważ wakacje zbliżały się nieubłaganie do końca, a zapas bardziej, lub mniej ulubionych miejsc do odwiedzenia zmniejszał gwałtownie, skorzystaliśmy z życzliwej oferty i zabraliśmy się na całodniowa wycieczkę do parku Chessington. Który zreszta, tak nawiasem mówiac, jako najbliższy naszej stronie Londynu, jest ulubionym celem wyjazdów szkolnych dla dzieci kończacych szkołę podstawowa - Khodor był cały szczęśliwy, bo znał już wszystkie miejsca i miał upatrzone, największe i najstraszniejsze, jazdy i atrakcje.
Park zawiera kolekcję atrakcji dla mniejszych i większych. Akwarium, ZOO (a nawet dwa: dla maluchów i takie 'prawdziwe', z gorylami i tygrysami), karuzele i przedstawienia dla dzieci (z pandami i wybuchami w tle), safari, ale jest także coś dla tych bardziej odważnych (czy. delikatnych masochistów), jak 'Go Ape' na wysokościach, ogromnego statku pirackiego-huśtawki, czy super szybkiej 'Vampire Ride', gdzie uczestnicy zawisaja w powietrzu przez kilka minut, zawieszeni za ramiona na krzesełkach.
Park zawiera także dwa hotele, oferujace korzystne pakiety: pobyt + wszystkie atrakcje + posiłek (zwykle śniadanie, lub posiłki. Warto spojrzeć zwłaszcza na ceny poza sezonem (okolice mniej więcej od listopada do marca), kiedy to dostępna jest tylko część parku.
Ceny:
Niestety takie wyjście jest drogawe. Regularna cena od osoby, za dzień, to bodaj £48! To razy kilkoro dorosłych i dzieci, oraz bez bardzo potrzebnej kawy, oraz mniej potrzebnych, ale czasami niezbędnych przegryzek dla dzieci, jak lody, frytki, hot-dogi, czy co tam jeszcze...
Szczęśliwie bardzo często można natknać się na oferty i promocje, ograniczone co prawda czasowo, ale bezdyskusyjnie bardzo korzystne. Można też zaopatrzyć się w całoroczny karnet na wejścia do jednego parku, lub kompleksowy - do atrakcji, których właścicielem jest firma Melin (m.in.London Aquarium, Brighton Aquarium, Thorpe Park, bodaj Disneyland Windsor i inne).
Utrudnienia:
- Nie zawsze i nie wszędzie można wejść z wózkiem; bardzo często widać całe połacie owych zaparkowanych przed budynkami, czy karuzelami, dlatego lepiej jest się przygotować na częściowe noszenie malucha;
- Niektóre, zwłaszcza większe, 'straszniejsze', jazdy maja ograniczenia wzrostu i/lub wiekowe; a czasami wymagana jest obecność dorosłego - odpada, jeśli najbiższy dorosły za skarby świata i za żadne pieniadze nie wsiada na nic, co unosi się nad ziemia...
- Czasy oczekiwania! Zmiłujcie się moi drodzy - ogłaszane na wielkich tablicach w różnych częściach parku i na mniejszych przy samej atrakcji - i... ano widziałam wszystko od '5 minut', aż do '105 minut' (!!!). Czyli - ponad godzina w kolejce z, na przykład, upierdliwym kilkulatkiem... Sama utknęłam czekajac na Khodor'a, który wybrał jakaś popularna jazdę - źle nie było, bo Daniel akurat spał, więc miałam czas na refleksje nad życiem i życzliwe uśmiechy w stronę umęczonych współ-parkowych rodziców.
Moje rady:
- Warto sprawdzić czas dodatkowych atrakcji i zajać miejsca nieco wcześniej, czy to przy karmieniu pingwinów, rekinów, czy przy przedstawieniu, którego głównymi aktorami sa lwy morskie;
- Można spokojnie dojść piechota ze stacji Chessington North, albo Chessington South, albo zaparkować samochód na przeogromnym parkingu.
- Niedaleko parku jest Lidl. Fajny, rozmiarny i z piekarnia. Jeśli ktoś nie ma ochoty na planowanie podróży z torbami jedzenia i na ewentualne dokarmianie dzieci, i siebie, podgniecionymi transportem kanapkami, może skorzystać z naszego patentu i zrobić zakupy właśnie tam i w ostatniej chwili.
- Dobrze jest przyjechać jak najwcześniej!