Wednesday, 25 July 2018

Kamping. W Londynie...


Londyn, jak to Londyn, ma zapewne dziesiatki parków i jeszcze więcej placów zabaw. Ale na żadnym nie można a)rozpalać ognia, oraz b)rozbijać namiotów. A tymczasem na samiutkim dole mapy, pomiędzy bardzo szykownym klubem golfowym, kolekcja działek, a lasem Sydenham, w bardzo rozłożystej bazie skautów, można jak najbardziej! 

The Fort
South London Scout Centre 
Grange Lane 
London, SE21 7LH

Pobyt trzeba zarezerwować nieco wcześniej (formularz jest dostępny na stronie internetowej; najwyraźniej można też dzwonić, ale nie ufałabym specjalnie tej opcji - strażnik jest zajęty w różnych miejscach i raczej nie czeka w biurze). Za niezbyt niebotyczna cenę £5 od osoby za noc można rozłożyć kemping we wskazanym miejscu, od 10 rano jednego dnia, do 16 dnia następnego. W okolicy, w budynkach bazy, sa prysznice (na monety 20p = 4 minuty goracej wody), ubikacje i 3 krany z woda pitna. Okolica jest nieoświetlona, więc latarka, lub lampa kampingowa na baterie, albo przynajmniej telefon komórkowy z taka opcja przyda się bardzo (nocne wyprawy do ubikacji!). Nawiasem mówiac było dookoła nas kilka grup, rodzin z dziećmi, którzy przyjechali wcześnie rano, wypuścili dzieciaki z piłkami na trawę, rozłożyli namioty i grille, zjedli posiłek, a całkiem wieczorem poskładali się i szczęśliwie odjechali. Taka opcja też istnieje - kosztuje £1 od osoby za dzień i dobrze jest ustalić wizytę wcześniej, bo może się okazać, że nie ma dla nas miejsca.  

Ponieważ w najbliższej okolicy po prostu nie ma sklepów, trzeba zabrać ze soba absolutnie wszystko. A przy dzieciach jeszcze dodatkowo postarać się przewidzieć każda ewentualna nieprzewidywalna sytuację (plastry! :) ). Do tego namioty, dmuchane materace, jednorazowe (lub inne) bbq i składane krzesełka kempingowe (opcjonalnie, ale bardzo się przydaja). No i oczywiście jedzenie...
Ja pożyczyłam bardzo, ale to bardzo pożyteczny, ale niestety ciężki i niefortunny, jeśli przychodzi do przechowywania pomiędzy wyjazdami, izolowany kontener z przykrywka i rączką. I sprawdził się idealnie: na dno włożyłam dwie torby kostek lodowych, na to ściereczkę, dwie torebki surowego mięsa (już zamarynowanego kurczaka), zapakowane próżniowo wędzone kiełbaski, dwa pojemniki po lodach, z dwiema rodzajami sałatek (sos/dressing osobno!), oraz dwie butelki schłodzonego wina. Znajoma dorzuciła jeszcze kilka pojemników z surowymi kiełbaskami i bekonem, które dotrwały idealnie do następnego dnia.

Bardzo polecamy! Czy na jednorazowy wypad, czy na kilkudniowy pobyt - przy bezdeszczowej pogodzie namiot może się sprawdzić, jako tania baza wypadowa do zwiedzania Londynu i okolic.               














No comments:

Post a Comment