Saturday, 27 February 2016

Eurostar, czyli o wyższości pozostania na ziemi, nad wzbiciem się w niebiosa...


Dzieci miały wolne (znowu!) w połowie lutego. Tydzień... Niby niewiele, a jakoś trzeba przetrwać - prosta sprawa! A że od lat myślę w kategorii 'co stanie się za pół roku?', a nie 'co też zaplanować na jutro?', dużo wcześniej zaplanowałam kulkudniowy wyjazd do Brukseli.
Tym razem wybraliśmy się pociagiem. Międzynarodowa linia Eurostar oferuje przejazdy (bezpośrednie i z przesiadkami) do wielu głównych europejskich miast. Bez problemu można dojechać z Londynu do Paryża, Brukseli, Amsterdamu, Rotterdamu, Berna, Bonn, czy Frankfurtu.
Czy była to szczęśliwa dedyzja? W 100% tak! Polecam każdemu, a zwłaszcza rodzinom podróżujacym z małymi dziećmi.

DLACZEGO TAK?
1. Koszt - bilety lotnicze, zwłaszcza tanich linii, moga się wydawać niedrogie, ale niestety będziemy musieli doliczyć dojazd na lotnisko. Dla przykładu: przelot Ryanair Londyn-Kraków to wydatek około 55£, ALE Stansted jest położone daleko na północy i dojazd do centrum miasta będzie kosztował dodatkowe 19£ w jedna stronę szybkim pociagiem (47 minut, brak korków), lub około 10£ w jedna stronę autokarem (1 godzina 20 minut + ewentualne korki). Potem jeszcze opłacenie dojazdu autobusami komunikacji miejskiej, lub metrem. 
Tymczasem międzynarodowa stacja St.Pancras (baza dla Eurostar) jest położona w centrum Londynu i łatwo dostępna z każdego zakatka miasta. 
2. Bagaż - podobnie, jak powyżej: podstawowy bilet, zwłaszcza przy tanich liniach lotniczych nie zapewnia zbyt wiele. W przypadku Ryanair jest to 10kg torba, o bardzo restrykcyjnie sprawdzanych wymiarach (słynne 'koszyki', w których bagaż ma się zmieścić bez problemu). Można oczywiście opłacić nadbagaż, dlaczego nie? Torba 15kg (znowu - spełniajaca wymogi wymiarowe) to około 38£. 
Eurostar? Dorosła osoba może zabrać dwie torby o maksymalnym wymiarze 85cm i jedna torbę podręczna. Dziecko - bilet kosztuje około 70% normalnej ceny - jedna torbe do 85cm + torbę podręczna. W naszym przypadku oznaczało to górny limit 7 walizek i 5 toreb podręcznych. Zmieściliśmy się do jednej i kilku dziecinnych plecaków...
3. Czas - na lotnisko trzeba dojechać na mniej więcej 2 godziny przed odlotem samolotu. I jest to w pełni uzasadniona decyzja: przejście przez ochronę zajmuje wieki całe, a wypadałoby mieć odrobinę czasu w zapasie, przynajmniej tyle, by kupić butelkę wody - wymiarowe 100ml na wiele się nie zda. Biorac pod uwagę, że lotniska sa położone daleko dobrze by było wyjść z domu na jakieś 4 godziny przed odlotem...
No stacji St.Pancras trzeba być 30 minut przed odjazdem pociagu. Odprawa i ochrona przebiega bardzo sprawnie. My byliśmy wcześniej, ale zupełnie niepotrzebnie - bez problemu udałoby się nam dopić w spokoju kawę w domu i dopiero wyruszyć w drogę.
4. Ochrona - ta lotniskowa, to kompletny koszmar. Powiada to osoba, która dosłownie zawsze 'pipczy' na bramkach wykrywajacych metal. Zapomniany w kieszeni telefon, pęk kluczy w jakimś zakamarku polaru, pasek do spodni... Wszystko to małe miki! Bo prawdziwym konikiem nudzacych się oficjali sa oczywiście płyny wszelakie! A do tego jeszcze kremy i pasty. 100ml i koniec! I zaczyna się akcja rozpakowywania czule pozatulanych paczuszek hommosu, labne i żelu pod prysznic... A potem, jeśli mamy pecha, musimy jeszcze spogladać na wszystkie skarby wrzucane do wielkiego kontenera oznaczonego 'wrogi przemyt i zagrożenie'...
Przy pociagu problem odpada... Co przewiozłam przez ochronę? Szampon - 400ml, żel pod prysznic - 250ml,  6 butelek wody dla dzieci - każda 330ml, syrop na kaszel - 200ml i Calpol - 150ml bodajże... A z powrotem jeszcze butelkę wina. Zero problemu, nikt nie mrugna okiem.
5. Siedzenia - tanie linie lotnicze praktykuja politykę 'kto pierwszy, ten lepszy' i na standardowym bilecie nie ma numerów siedzeń, czy to wybranych przez nas samych, czy też automatycznie przez maszynę. Oczywiście za przyjemność siedzenia w ulubionej części samolotu można zawsze dodatkowo zapłacić... Problem polega na tym, że często okazuje się, że rodzina, lub rodzic z dzieckiem, zostali rozdzieleni, bo siedzenia były zajmowane przez kolejnych pasażerów w taki, a nie inny sposób...
Przy zakupie biletu na Eurostar dostajemy automatycznie numer siedzenia i numer wagonu, w którym owo siedzenie się znajduje. Bilety zakupione razem będa miały kolejne numery siedzeń. Czyli rodzina zostaje razem. 

Dodatkowo:
Ubikacje - w każdym wagonie bodaj 4 (Zosina bardzo lubi i 'zwiedzam z nia' wszelakie malownicze przybytki tego typu), a nie 1, jak w samolocie.
Bar/kawiarnia - zdesperowana osoba może poratować się kawa, kanapka, czy butelka piwa. 
Opóźnienia - ja mam bardzo proste podejście do sprawy: w razie czego jesteśmy już na ziemi, a nie wisimy przez godzinę w powietrzu, matwiac się, czy wystarczy paliwa na przeczekanie lotniskowych problemów...

DLACZEGO NIE?
1. Eurostar dojeżdża bezpośrednio tylko do niektórych stacji docelowych. Często trzeba się niestety przesiadać i przechodzić koleny raz przez ochronę.
2. Stacje nie sa tak ciekawe, jak terminale lotnicze. Nie ma strefy bezcłowej, a tylko podstawowe kawiarenki i księgarnie. Odpada więc polowanie na luksusowe perfumy, czy kremy, w super atrakcyjnych cenach...
:)

No comments:

Post a Comment