Znam bhajis jak najbardziej. I to od wielu lat. Niestety tylko, jako przesuszone, za mocno doprawione, generalnie malo atrakcyjne, brazowe grudki, sprzedawane zamrozone i w plastikowych torbach... Uzywalam ich organizujac pubowe bufety przy roznych okazjach. Jak sie mozna domyslic specjalnie mojego serca nigdy nie podbily.
Jednak niedawno, przypadkiem zupelnym, natknelam sie w moim lokalnym supermarkecie na mąkę z ciecierzycy. I to w malej, sympatycznej, chyba 1kg torbie, a nie w ogromnych, 10kg worach, przeznaczonych dla sporych hinduskich rodzin. Kupilam oczywiscie. Z ogromnym postanowieniem w sercu, ze na pewno znajde co najmniej kilka pomyslow na jej zuzycie... :)
Na pierwszy ogien poszly bhajis cebulowe. O dziwo moje dzieci zajadaly z apetytem. Nie dlatego, ze sa 'niejadkami' - ja w ten mit nie wierze. Wierze w przekarmione, zapchane i niegdy nie glodne dzieci. Zdziwiona bylam dlatego, ze zwykle do nowinek podchodza nieufnie, a tym razem pochlaniali placuszki jeden za drugim...
Przepis pochodzi ze strony producenta past i sosow curry - Patak's.
Skladniki:
(na okolice 12-15 sztuk)
- 200g mąki z ciecierzycy
- 1 lyzeczka posiekanego czosnku
- 1/2 lyzeczki kurkumy (opcjonalnie)
- 1 i 1/2 lyzki pasty curry - oryginalnie: tikka masala, a u mnie: balti, srednio ostra
- 250g cebuli, pokrojonej w półplasterki
- 1 i 1/2 lyzki kolendry, drobno posiekanej
- sok z 1/2 cytryny
- sól, do smaku
- woda
- olej do smazenia
- W sporej misce wymieszaj cebule, sok z cytryny, czosnek, kurkume, kolendre i paste curry.
- Dodaj mąkę, dobrze wymieszaj, a nastepnie wlewaj po odrobinie wode (okolice 1/2 szklanki, to wszystko), az cebula bedzie dokladnie pokryta mieszanka - nie powinno jednak powstac 'nalesnikowe' ciasto.
- Rozgrzej olej na nieprzywierajacej patelni, na srednim ogniu - mniej wiecej 2cm warstwe. Nakladaj placuszki i smaz z obu stron na zloto-brazowy kolor.
- Wyjmuj na papierowy recznik i podawaj gorace, np. z czutnejem z mango, lub jogurtem.