Thursday, 20 December 2012

'Notes from my kitchen table' Gwyneth Paltrow


Prawde powiedziawszy jestem bardzo srednio przekonana do aktorow, aktorek, modelek i innych osob zwiazanych, i znajdujach slawe, w kompletnie innych dziedzinach, niz gotowanie, a nastepnie probujacych swoich sil w kuchni... Niech kazdy robi to, w czym jest najlepszy... Ale czasami, przy okazji kosmicznych wyprzedazy i obnizek cen, skusze sie na ksiazke kucharska sygnowana slawnym imeniem i bardzo znana twarza.
O 'Notes from my kitchen table' Gwyneth Paltrow slyszalam bardzo wiele. Generalnie niezbyt pochlebnych opinii. Zapamietalam zwlaszcza jedna: 'Czy naprawde chuda, jak patyczak blondynka chce nas uczyc gotowania? I mamy uwierzyc, ze ona naprawde to gotuje i zjada?' I ja sie z tym akurat zgadzam: Gwyneth jest znana ze swojego zamilowania do diety, bodaj, makrobiotycznej, i zyje na jakis mieszankach pestek i orzechow. Czy rzeczywiscie smazy na sniadanie kopczyk nalesnikow? No nie wiem. Poza tym, na przyklad, w 2012r trasa koncertowa jej meza byla bodaj 5 najlepiej zarabiajaca za ten rok, ze 150 milionami dolarow. To teraz: czy ta pani, oczywiscie bardzo, ale to bardzo, finansowo stabilna, naprawde spedza czas siekajac warzywa w kuchni, a nie zostawia owego prozaicznego zajecia kompanii pomocy domowych, sprzataczek i nianiek? To tak, jak Nigella, ktora chce nas przekonac, ze wchodzac do domu ma czas tylko na zrzucenie plaszcza i butow, i od razu pedzi do kuchni. Naprawde??? 
:)
 A sama książka? Pieknie wydana, ze wspanialymi fotografiami (tych prawde mowiac nie za wiele i czasami kilka przepisow jest 'golych'). Kilkustronicowy wstep poswiecony jest w wiekszosci ojcu autorki, a zamieszczone przepisy czesto zaczynaja sie od notki, skad pochodza - od mamy, od babci, od taty...
Wiekszosc przepisow wola niestety o malo dostepne i drogie skladniki, jak syrop z agawy, czy rozne specjalistyczne maki, ale rownoczesnie z notkami, ze w zastepstwie mozna uzyc np. zwyklej, bialej maki, albo miodu, czy cukru. Co brzmi bardziej dostepnie, niz maka orkiszowa, czy brazowy syrop ryzowy.
Jest mocno wegetariansko. Mnie nie przeszkadza, ale wierze, ze niektorzy moga byc rozczarowani. Czy skorzystam z pomyslow? Z niektorych na pewno tak! Znalazlam kilka sympatycznych wariacji ukochanego dania moich dzieci - cauliflower-cheese (klik). Znalazlam pomysly na wegetarianskie burgery - bardzo przydatne. Znalazlam przepis na kurczaka pieczonego przez 10 godzin (w niezbyt goracym piekarniku) - moze sie przydac, bo brzmi prosto, jasno i smacznie... 
Jesli ktos planuje zakup, bardzo polecam przejrzec ksiazke dokladnie przed ostatecznym podjeciem decyzji...






No comments:

Post a Comment