Jako genaralną zasadę generalnych zasad stosuję się do 'nie bawimy się jedzeniem'. I owszem widywałam wielokrotnie przepisy na 'plastelinę' z mąki, barwników i olejków, czasami nawet wersje w pełni jadalne. Ale zawsze, ale to zawsze było mi szkoda zużywać cenną mąkę, wniesioną w pocie czoła na 3 piętro, kiedy z każdej szklanki można otrzymać okolice na przykład 10 naleśników, albo 6 muffinów...
Ale... Czasy nastały takie, jakie nastały i czasami bardzo desperacko potrzebujemy zająć towarzystwo przez godzinę, czy dwie. A i nasza pojemność w kwestii zjadliwości upieczonych przez dziewczynki ciast, cookies i muffinów zaczęła drastycznie się kurczyć. Stąd plastelina.
Większość przepisów woła o dodatek wodorowianu potasu (kamienia winnego), jako substancji stabilizującej. A ja, jak na złość, swój ostatnimi czasy kompletnie zużyłam (data ważności kwiecień 2013...), bo w sklepach zabrakło proszku do pieczenia, a dobry wujek Internet doradził zmastrowanie własnego, domowego z 1 części sody wymieszanej dokładnie z 2 częściami kamienia winnego. Proszek działa znakomicie nawiasem mówiąc i świetnie udały nam się wszystkie zamierzone wypieki z użyciem powyższej mikstury.
Pomysł z bloga Stay at Home Educator.
Składniki:
(na ponad szklankę gotowej plasteliny)
1 szklanka mąki
1/4 szklanki soli
3/4 szklanki wrzącej wody - minus 3 łyżki
3 łyżki soku z cytryny
1 łyżka oleju
odrobinka barwnika do jedzenia - u nas zielony
odrobinka aromatu spożywczego - u nas olejek miętowy
W sporej misce wymieszaj mąkę i sól.
W dzbanuszku, lub osobnej miseczce wymieszaj sok z cytryny i wodę.
Wlej mokre składniki do suchych. Zamieszaj szybko drewnianą łyżką. Dolej aromat, barwnik i olej. Zagnieć na gładką masę.
W tym momencie NIE DODAWAJ więcej mąki! 'Ciasto' może się wydawać klejące, ale po ostudzeniu powinno być o wiele lepsze. Dopiero wtedy możesz ewentualnie zacząć dodawać po łyżeczce maki, zagniatając po każdym dodatku.
Po ostudzeniu przechowuj w szczelnym pojemniku.
NOTKI:
Nasza plastelina była mocno klejąca po wyjęciu z pojemnika następnego dnia po zrobieniu. Nie bardzo wiem dlaczego, ale rzeczywiście odrobina mąki, może oklice 1 łyżki, rozwiązała problem.