Friday, 22 November 2013

Lizakujemy czekoladowo - czekoladujemy lizakowo, czyli kolejne urodziny w szkole...


Kolejne urodziny nadeszly... :) Jutro Khodor skonczy 7 lat! Jutro pojedziemy po prezent, moze zajrzymy do nowego muzeum, zdmuchniemy swieczki i zjemy wspolnie obiad. A dzisiaj swietujemy w szkole. 
Lizakami!
Pomysl okazal sie bardzo trafiony juz kilka tygodni temu, kiedy eksperymentowalismy na urodzinach Samiry. Lizaki czekoladowe sa proste w przygotowaniu i mozna je spokojnie zrobic dzien wczesniej; zapewnily zajecie dla moich dzieci - chwila spokoju; a kolegom i kolezankom w szkole bardzo sie podobaly. Same plusy! 
Wpadlam 'w praniu' tylko na jeden niewielki problem z gatunku BHP. :) Mianowicie poprzednim razem uzylam wszelkich cukrowych ozdobek, ktore maja jedna, bardzo znaczaca wade - sa bardzo twarde! I, nieco po fakcie, wpadla mi do glowy mysl: 'Co, jesli jakis maluch zlamie sobie zabka na takim cukrowym 'kamyczku'?' Winna bede ja, bez dwoch zdan... Ha! Przemyslalam sprawe i tym razem zaopatrzylam sie w nieco mieksze i bardziej zgryzliwe ozdoby: kolorowe czekoladowe guziczki i cukiereczki 'Lentilkami' zwane.

Tym razem sprawdzilam dokladnie: na 33 (+1)* sympatyczne i w miare hojne lizaki potrzeba 600g czekolady mlecznej, stopionej w kapieli wodnej, oraz, ewentualnie, jeszcze dodatkowo 200g czekolady bialej. Do tego plastikowe patyczki (klik) i kolekcja kolorowych cukieraskow i czekoladek do ozdabiania. Wystarczy przygotowac kilka tacek/blaszek, wylozonych papierem do pieczenia, lub silikonowymi matami, a na nie nakladac kleksy czekolady i wtykac patyczki. Potem zatrudnic dzieci przy ozdabianiu, a nastepnie wstawic do lodowki na okolice 20-30min. Po tym czasie lizaki powinny byc na tyle twarde, by mozna je bylo latwo zdjac z papieru/maty i wlozyc do pojemnika. Ja swoje zostawiam w lodowce na noc, ale gotowe czekoladki bardzo spokojnie, i bez uszczerbku na wygladzie i smaku, wytrzymuja w temperaturze pokojowej przez 5-6 godziny, w oczekiwaniu na zakonczenie lekcji.
* Biedna Samira, na swoich urodzinach, rozdala lizaki wszystkim w okolicy, ale zapomniala kompletnie o... sobie! :) I od trzech tygodni jojczyla, ze tez chce lizaka. Dlatego przy topieniu czekolady pamietalam o dodaniu garstki wiecej, aby starczylo na jednego, wieeeelkiego lizaka.
:)
P.S. Pomysl z lizakami okazal sie na tyle dobry, ze chyba zakupimy specjalne silikonowe lizakowe foremki (np. klik), ktore mozna dostac w wielu ksztaltach i rozmiarach. Na pewno sie przydadza. Przeciez przed nami jeszcze wiele lat szkoly! :)





No comments:

Post a Comment