Thursday, 7 June 2018

Ku przestrodze... ;) :)

Jak się nie powinno robić zakupów? Na głodno, to akurat każdy wie...  I rzeczywiście, wiem z doświadczenia, że kiedy nie mam czasu na śniadanie, a potem zamierzam 'dokupić kilka rzeczy', zwykle kończę z dwiema torbami przerzuconymi przez ramię, a zawierajacymi średnio przydatne i na pewno nie konieczne produkty.
Teraz mam jeszcze jedno spostrzeżenie - zakupów, zwłaszcza internetowych, kiedy każde najmniejsze kliknięcie oznacza dodanie dodatkowego produktu do wirtualnego koszyka, nie należy robić także pod silnym wpływem środków przeciwbólowych, pożartych, na przykład, po poważnym zabiegu dentystycznym... Tudzież każdym innym, nawiasem mówiac.
:)
A było to tak: w poniedziałek wieczorem, w okolicy 21.00, zadzwonił domofon. O, zdziwiłam się bardzo, bo nikogo się nie spodziewałam. Ale w słuchawce zabrzmiało bardzo zdecydowane 'Sainsbury's delivery!' Hm...
Co zamówiłam? 68, słownie SZEŚĆDZIESIAT OSIEM, puszek wszelakich produktów. W tym nierozsadne ilości wszelakich fasolek: white kidney beans, butter beans, flageolet beans, cannellini beans, black beans, aduki beans, haricot beans i zielonej soczewicy. Poza tym ciecierzycy i klasycznej angielskiej 'baked beans', czyli fasolki w sosie pomidorowym (pyszna w okolicy frytek, jajek, kiełbasek, oraz pieczonych ziemniaków) Do tego po 12 puszek kukurydzy i siekanych pomidorów.
W tym momencie zwatpiłabym w swoje zdolności umysłowe całkowicie, gdyby nie fakt, że pojawiło się radośnie witaminowe światełko w tunelu, czyli kilka puszek ananasa i purée z mango, 2 torby mrożonych, mieszanych warzyw i słoiczek buraczków obiadowych. A na osłodę dwie puszki karmelu, jaffa cakes, czyli delicje pomarańczowe, oraz batoniki czekoladowe. Żeby dopełnić obrazu zniszczenia: mrożone filety rybne, paluszki rybne, dwie paczki makaronu (z podwyższona zawartościa włókna pokarmowego - nareszcie rozsadny akcent!) i płatki śniadaniowe...

Ku przestrodze: leki + zakupy = katastrofa! 
Kosztowna...
:) :) :)      



No comments:

Post a Comment