Sunday, 18 June 2017

"Madhouse cookbook" Jo Pratt...


Z całym szacunkiem, ale uważam, że na miano posiadaczki 'madhouse', czyli szalonego domu, to ja sobie zasłużyłam już jakieś dwoje dzieci temu... Czyli, jeśli chodzi o kwestię wykarmienia, najlepiej szybkiego i prostego, całej gromadki, wszelka pomoc jest jak najmilej widziana. Dlatego ksiażka Jo Pratt 'Madhouse cookbook' od razu mnie zainteresowała. A że na dodatek rozdawana była niemal za darmo, ale w bardzo atrakcyjnej cenie (the book people), nie wahałam sie długo...
I tak na 200 stronach, zapełnionych kolorowymi zdjęciami i oprawionymi w solidna, twarda oprawę, znajdziemy kolekcje przepisów na ostatnia chwilę i na zapas; z podstawowych składników, które można znaleźć dosłownie wszędzie, albo z takich, które można zakupić raz i przechowywać na wieki wieków. Jak widać na załaczonych obrazkach pozaznaczałam już całe mnóstwo przepisów, które spodobały mi się na pierwszy rzut oka. Najprostsza minestrone, nadajace się do mrożenia, domowe paluszki rybne, muffiny na słodko i wytrawnie, oraz znakomita sugestia na sofrito do zamrażarki - kwestia sosów do makaronu, czy zup staje się z taki zapasem igraszka. Tylko wybierać, przebierać i do sklepu po brakujace składniki biegać! :)
A tak poważnie, to czasami wystarczy tylko lekka inspiracja, spojrzenie na zdjęcie i pomajstrowanie w składnikach: tutaj zamiana jednej fasolki na inna, a tam rodzaju mięsa, czy makaronu. I obiad gotowy. 
Mnie osobiście ksiażka bardzo się podoba i na pewno sięgnę po nia nie jeden raz. Nawet jeśli tylko dla wspaniałych i apetycznych fotografii.
:) 







No comments:

Post a Comment