Czyli bardzo jesienne, pachnace cynamonem i zawierajace swojskie śliwki, podejście do Eaton Mess...
Miałam akurat nadprogramowe śliwki. Ale za to całkowity brak inspiracji, co też z nich zrobić. Dlatego wpis na blogu Joli spadł mi jak z nieba! Pieczone śliwki! Kto by pomyślał? Na dodatek można je zrobić nieco wcześniej i, po ostudzeniu, przechowywać gotowe w lodówce. Wtedy doskonały deser będzie gotwy w kilka minut...
Na każda porcję potrzeba: 1/3 szklanki (80ml) dobrej śmietanki, 3-4 śliwki (+ odrobina cynamonu + miód) i 1-2 bezy (zależnie od wielkości). Rozgrzej piekarnik do 180stC. Śliwki przekrój na pół i wypestkuj. Ułóż w naczyniu żaroodpornym wyłożonym fola aluminiowa, rozcięciem do góry, posyp cynamonem i pokrop miodem (1-2 łyżeczki). Zapiekaj przez 20-25 minut. Zostaw do ostudzenia. Następnie ubij śmietankę - nie za długo, tylko do czasu, aż będzie trzymać kształt. Pokrusz bezy i bardzo delikatnie wymieszaj w miseczce razem ze śliwkami i śmietanka. Przekładaj do pucharków i podawaj od razu.
Jak smakuje? Jak lekko karmelowe powidła śliwkowe ze słodkimi okruchami bezy i chłodna chmurka śmietanki...
No comments:
Post a Comment