Tuesday 28 February 2017

Sofia ma 4 lata! I torcik czekoladowo-karmelowy...


Trudno uwierzyć, prawda? Sama nie wiem, gdzie ten czas się podziewa... Sofia 24 lutego 2017 roku skończyła 4 latka! :) Codziennie maszeruje w mundurku do ukochanego przedszkola i ma nawet grono znajomych, bez których życie nie byłoby już takie samo. ;)  Dlatego nie było wyboru: w sam dzień urodzin, o 12 w południe, odebrałam dodatkowe przedszkolaki sztuk 3 i wróciliśmy wszyscy do domu z zamiarem 'przyjęcia urodzinowego'... Po ekscesach z listopada nie miałam energii na wiele więcej. Zreszta maluchy oceniaja popołudnie bez swoich dorosłych i w obcym domu, jako wielka przygodę. Nic straconego: wielkie przyjęcie zrobimy za rok!


Ponieważ znam życie i gusta jedzeniowe tutejszych maluchów, zamiast wysilać się i robić wyszukane ciasto, którego i tak nikt by nie jadł, zrobiłam tacę cupcakes. Już w niedzielę wcześniej zrobiłam, bo bestie te sa takie przydatne, że idealnie wytrzymuja mrożenie. A w danym dniu wystarczy tylko wyjać je z zamrażarki, zostawić w temperaturze pokojowej na jakaś godzinę i udekorować. Sofinka zdmuchnęła świeczki, dziecki dostały po jednej sztuce, zlizały lukier, zjadły cukierki i poszły się bawić w chowanego... :)
CUPCAKES: Rozgrzej piekarnik do 180stC i przygotuj blaszkę na muffinki z 12 papilotkami. Do sporej miski wsyp 125g maki z proszkiem do pieczenia (self-raising), 125g drobnego cukru i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia, dodaj 125g bardzo miękkiego masła lub margaryny do pieczenia i wbij 2 jajka. Całość zmiksuj na gładka, kremowa masę. Jeśli ciasto wydaje się za gęste wlej 1 łyżkę mleka i zmiksuj całość jeszcze raz. Rozdziel pomiędzy papilotki, napełniajac do około 2/3 wysokości, i piecz okolice 12-15 minut (zależy od piekarnika, trzeba sprawdzać). Wyjmij od razu na kratkę i zostaw do ostudzenia. Zimne można dekorować lukrem (cukier puder, około 5 czubatych łyżek + odrobina barwnika + odrobina mleka), lub ulubionym kremem. 


Nasz torcik to kolejna odsłona podstawowej wersji zaproponowanej przez Lulu Grimes ('All-in-one chocolate cake'; 'Olive' z kwietnia 2010r). Lista możliwości i modyfikacji wydaje się nie mieć końca (klikklikklik), więc Sofijkowe ciasto dostało do towarzystwa czekoladę i karmel... 
TORCIK: Rozgrzej piekarnik do 180stC i przygotuj 2 foremki/tortownice 18cm lub 20cm (wyłóż papierem do pieczenia). Wsyp do miski 175g maki z proszkiem do pieczenia (self-raising), a następnie odejmij 2 czubate łyżki i dopełnij czekolada w proszku. Dosyp 150g drobnego cukru, wbij 3 jajka i dodaj 175g masła, lub margaryny do pieczenia, bardzo miękkiego. Zmiksuj na gładka, kremowa masę, a jeśli wydaje się ona za gęsta dolej 1-2 łyżki mleka i zmiksuj jeszcze raz. Rozdziel ciasto pomiędzy foremki i piecz około 15-20 minut (trzeba sprawdzać). Wyjmij z piekarnika i zostaw do przestudzenia w foremkach, a następnie wyjmij na kratkę i zostaw do całkowitego ostudzenia. W tym momencie blaty można spokojnie mrozić: zawinięte w papier do pieczenia i 2-3 warstwy folii kuchennej.
MASA DO ŚRODKA: Do miseczki odważ 75g miękkiego masła. Wsyp 2 łyżki czekolady w proszku, a następnie dodaj tyle cukru pudru, by całość miała 150g (najłatwiej jest postawić miseczkę na wadze, wyzerować, wsypać czekoladę i dopełnić cukrem). Zmiksuj na bardzo kremowa, gęsta masę - około 4-5 minut.  
MASA NA WIERZCH: W sporej misce zmiksuj 190g opakowanie serka Philadelphia (oryginalnego, podobno odchudzone wersje maja za dużo wody i nie nadaja się do ciast), w temperaturze pokojowej, z 300ml zimnej śmietanki do ubijania i 2 bardzo czubatymi łyżkami dobrego karmelu. Można dosypać jeszcze ewentualnie 1-2 łyżki cukru pudru, do smaku. Gęsta masa smarować wierzch i boki ciasta.     

Sunday 26 February 2017

Sałatka makaronowa. Z jajkiem i słonecznikiem...


Sałatki, zwłaszcza te treściwsze, to zbawienie, kiedy nie ma się czasu na gotowanie. Pajda chleba do towarzystwa, może kubek herbaty i po sprawie. Lunch załatwiony. A w chwili specjalnej desperacji może nawet i obiad... 
Dzisiejsza sałatka sprawdziła się bez watpienia w swojej roli. Dojadałam jakaś smutna resztkę po bodaj 2 dniach w lodówce i naprawdę nic jej nie brakowało. Zjadliwa była, jak zaraz po przygotowaniu. Inspiracja z bloga Pomysłowe i pyszne śniadania.
Składniki:
(na około 2-3 porcje)
  • 1/2 szklanki drobnego makaronu, u mnie - ditalini
  • 2 jajka, ugotowane na twardo
  • 4 czubate łyżki puszkowanej kukurydzy
  • 3 łyżki łuskanego słonecznika
  • sól, do smaku
  • majonez, około 2-3 czubatych łyżek
  1. Makaron ugotuj zgodnie z przepisem na opakowaniu. Dokładnie odcedź i przelej zimna woda. 
  2. Jajka obierz i drobno posiekaj. W sporej misce wymieszaj delikatnie wszystkie składniki, w międzyczasie doprawiajac do smaku. Pamiętaj, że makaron wchłonie część wilgoci z majonezu i gotowa sałatka, po kilku godzinach w lodówce, będzie nieco 'suchsza', niż bardzo świeża wersja. 

Thursday 23 February 2017

Ms.Cupcake. Wegańsko, a słodko...



"Ms. Cupcake is London's first entirely vegan bakery.  We make decadent and indulgent cakes that everyone can enjoy.
Everything we make is 100% free from eggs, dairy and any animal products."
  Ms. Cupcake
408 Coldharbour Lane, 
Brixton, London SW9 8LF UK
 Do Ms.Cupcake trafiliśmy przypadkiem całkowitym i niejako łutem szczęścia: Sofijka wygrała w szkolnej loterii kupon do rzeczonego sklepu. 
Brixton, to dzielnica, wcale spora, niedaleko naszej. Ot 30 minut spacerkiem. Tyle tylko, że przez całe lata nie cieszyła się zbyt dobra sława: podejrzane kluby nocne i nieprzyjemne puby na każdym kroku. Ale i do tego malowniczego zakatka południowego Londynu dotarła wreszcie surowa ręka rzadowego planu odnowy ('regeneration'). I zrobiło się przyjemniej (może nie dla osów próbujacych kupić mieszkanie, lub dom). Wciaż jest egzotycznie, unikalnie i niespotykanie, ale przynajmniej ryzyko, że podejrzany typek zaoferuje nam w waskim przejściu kawałek haszyszu, jest nieco mniejsze...
I tak, pewnego sobotniego popołudnia, w dzień szary, mokry i generalnie żałosny, walczac z mżawka i zimnym wiatrem, wyruszyliśmy, by magiczne miejsce odnaleźć.
   Każdy, kto piecze, nawet tylko od czasu do czasu, musi zdawać sobie sprawę, jak bardzo witalnym składnikiem sa produkty pochodzenia zwierzęcego. Dlatego stworzenie czegokolwiek bez dodatku mleka, masła i jajek jest wyzwaniem. Cukierenka Ms.Cupcake podołała zadaniu. W okienku wystawione sa niesamowicie apetyczne wegańskie stwory, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie. 
My zawsze wybieramy kolekcję różnych ciastek - wtedy możemy spróbować kilku smaków. Wszystkie sa nieodmiennie POTWORNIE słodkie i zaliczaja się do sekcji 'bardzo okazjonalnej przyjemności' raczej, niż 'codziennego posiłku'. Co jedliśmy? Red velvet, mint-and-chocolate, oreo, vanilla (lub raczej 'walina', jak mawia Sofijka), ambasador (to te wygladajace, jak orzechowo-czekoladowe kulki, pierwsze po lewej ↓), lemon, carrot-walnut, oraz bardzo eleganckie i artystyczne (niestety nie na zdjęciu), jednorazowo dostępne na Walentynki: różano-waniliowe, udekorowane kremem wyciśniętym na kształt kwiatka i z brokatowym, złotym środkiem.
Sklepik jest generalnie nastawiony na sprzedaż 'na wynos', ale w razie potrzeby można przysiaść przy 4 stoliczkach wystawionych na zewnatrz. Przyjemność pojadania w 'pierwszej, londyńskiej, całkowicie wegńskiej cukierni' nie jest niestety tania (chociaż chyba raczej 'stety', bo inaczej bywalibyśmy tam znacznie częściej). Cena wielkiego, cudownego, cukrowego, mięciutkiego cupcake zaczyna się od, bagatelka, £3... Przy zakupie sztuk 4-5, jak dla rodziny, wychodzimy z rachunkiem, który zapewniłby nam zakupy w pobliskim supermarkecie, lub składniki na przynajmniej 2 spore obiady (duży 'kukurydziany' kurczak u rzeźnika kosztuje okolice £5), a może i więcej, jeśli ograniczymy się do makaronów i warzyw... Ale cóż, jak już wspomniałam - przyjemność to raczej okazjonalna, a dziecki złapały bakcyla...
:)  




Khodor i czekoladowa mięta.



Samira i Oreo.


Sofia i walina (:) wymowa oryginalna...).


Współpraca, czyli dzielimy się - żeby nie było, ż kłamię. ;)


A Dyzinek? Ano czeka na lepsze czasy, kiedy to będzie mu dane pojadać cokolwiek innego poza mlekiem mamy...
:) 

Monday 20 February 2017

'Walentynki. Czym to się je? 10-16.02.2017' - podsumowanie


 Było mi niezmiernie miło gościć już po raz ósmy walentynkowa zabawę. Tegoroczne, kameralne i zdecydowanie damskie grono 14 blogerek, dodało do akcji, trwajacej pomiędzy 10 i 16 lutego, 20 wspaniałych dań. Jak zwykle dominowały słodkości. 
Serdecznie dziękuję wszystkim za udział w akcji i mam nadzieję, że spotkamy się razem znowu już za niecały rok...
Kasia 
Dagmara zaproponowała: tiramisu i jabłkowy Eton Mess.
Kasia zaproponowała: ravioli z batatem i kozim serem, oraz mus Kahlua.
Asia zaproponowała: karnawałowa szarlotkę z pianka.
Ania zaproponowała: babkę czekoladowo-kokosowa z sercem.
Gosia i Amina zaproponowały: walentynkowe brownie z batatów.
Hajduczek zaproponowała: walentynkowy, różowy koktajl z buraka.
Łucja zaproponowała: ciasto z masłem orzechowym i czekolada.
Lucyna zaproponowała: kruche serducha ze słodkim nadzieniem.
Ola zaproponowała: torcik walentynkowy.




Walentynki 2017 - Czym To się je?


Friday 17 February 2017

Coś dobrego dla jednego. I miska ryżowa z ciecierzycą i brokułem...


Z pomysłem 'miseczki pełnej dobra' spotkałam się u Nigelli Lawson w 'Simply Nigella'. Gdzie generalnie bazowym składnikiem jest ryż, dopełniany warzywami, fasolkami i soczewicami,a czasami skrawkami mięsa, czy jajkiem sadzonym. Pomysł wydaje się na tyle prosty, że niedawno znalazłam nawet ksiażkę kucharska poświęcona tylko takim daniom ('Bowls of Goodness' Nina Olsson). 
Mnie pomysł podoba się dlatego, że niemal zawsze i niemal wszystkie składniki można przygotować wcześniej i tylko 'poskładać' szybko osteteczny posiłek. Na przykład: gotowanie brazowego ryżu trwa około 30 minut. Ale z 1 szklanki suchego wychodza 2 szklanki ugotowanego, który, po ostudzeniu i w szczelnym pojemniku, może sobie czekać na swoja kolej przez co najmniej kilka dni. To samo ciecierzyca. A brokuły zajmuja może kilka minut cennego czasu. Dnia pewnego, wykorzystujac resztki zalegajace w lodówce, zrobiłam też ryż z suszonymi pomidorami, ciecierzyca i podsmażonymi pieczarkami. Wyszło super. I, co najważniejsze, taka pełna warzyw i ryżu (lub innej kaszy) miska zapewni energię na pewno na co najmniej kilka godzin - odpada pojadanie złapanych w przelocie paczków, czy batoników, albo i herbatników...  
Pomysł zaczerpnięty z bloga Avocado a day.    
Składniki:
(na 1 hojna miskę)
  • szklanka ugotowanego brazowego ryżu
  • 1-1.5 szklanki różyczek brokuła
  • 1 szklanka ugotowanej w domu, lub puszkowanej ciecierzycy 
  • 2-3 łyżki oliwy
  • szczypta płatków chilli, mniejsza lub większa, zależnie od upodobań
  • sól, do smaku
  1. W niewielkim garnku zagotuj wodę, posól i wrzuć brokuła. Gotuj około 3-4 minut, lub do czasu, aż będzie ugotowany, ale wciaż al dente i jaskrawo-zielony (nie ma nic gorszego, niż zgniło-zielono-szarawy rozgotowany brokuł...). Odcedź na durszlaku.
  2. W międzyczasie rozgrzej na sporej patelni olwę. Dodaj płatki chilli i wymieszaj. Wrzuć dokładnie opłukana i osuszona ciecierzycę i smaż 3-4 minuty, do czasu, aż zacznie zmieniać kolor na złotawy. Posól do smaku i wyjmij na talerzyk.
  3. Na patelnię z resztkami oliwy wrzuć ryż i podgrzewaj, mieszajac często, aż będzie goracy. Przesyp do miski. Na wierzch dorzuć ciecierzycę. Brokuła szybko przesmaż na goracej patelni, dodajac ewentualnie odrobinę oliwy, a następnie wyłóż na ryż i ciecierzycę. Zajadaj od razu. 

Monday 13 February 2017

Walentynkowo. I ciasto z czekoladą...

 Hiper proste ciasto. Kokosowo-czekoladowo-marchewkowe. Znalezione u Konsti i z wdzięcznościa wykorzystane. Bo nie ma chyba nic prostszego, niż wypiek wymagajacy tylko zamieszania wszyskich składników i wylania masy do foremki... Takie ciasto nada się idealnie, jako przyjemna niespodzianka z okazji, albo pyszna przekaska dla dzieci do parku - bez okazji.



Składniki: 
(keksówka 20/8cm)
  • 200 g mąki
  • 100 g wiórków kokosowych
  • 150 g cukru
  • 150 g marchewki startej na tarce
  • 100 g czekolady (u mnie - groszki 48% kakao, więc lekko gorzkawe)
  • 5 łyżek oleju słonecznikowego
  • 50 ml mleka
  • 3 jajka
  • ziarenka z połowy laski wanilii 
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
 
  1. Rozgrzej piekarnik do 180stC. Przygotuj foremkę - wyłóż pergaminem do pieczenia.
  2. Wymieszaj wszystkie składniki, poza czekoladą. Wyrób ciasto (można mikserem; wlej więcej mleka, jeśli to konieczne). Dodaj posiekaną czekoladę, wymieszaj, przełóż do formy. 
  3. Piecz 45-50 minut. Zostaw na 5 minut w foremce, a następnie wyłóż na kratkę i zostaw do całkowitego ostudzenia. 

Saturday 11 February 2017

Walentynkowo. I czekolada na deser...


Zdecydowanie smacznie. Na pewno błyskawicznie. Czekoladowe serniczki nadadza się idealnie na zakończenie romantycznego posiłku... Chociaż nie tylko: u mnie bardzo smakowały dzieciom... :)   
Składniki:
(na 3 hojne porcje, albo może 4-5 mniejszych)
szklanka = 250ml
  • 1/2 szklanki groszków z ciemnej czekolady (moja - 48% kakao), lub posiekana tabliczka
  • 300ml śmietanki do ubijania (36%)
  • 100g serka kremowego Philadelphia, w temperaturze pokojowej
  • herbatniki, najlepiej cynamonowe, lub imbirowe - tyle by wyszło około 8 łyżek pokruszonych; zależy od wielkości
  • dodatkowo, opcjonalnie: 2 czubate łyżki czekolady w proszku, lub cukier puder 
  1. Roztop czekoladę w kapieli wodnej (w szklanej misce, ustawionej na garnku z wrzaca woda - tak, by dno nie dotykało powierzchni wody). Przestudź.
  2. Dodaj do czekolady serek kremowy i dobrze wymieszaj. Wlej śmietankę i zmiksuj, aż do uzyskania gęstej masy. Jeśli wydaje się za mało słodka można wsypać czekoladę w proszku lub cukier puder (po 1 łyżce). Wymieszać i spróbować - trzeba pamiętać, że dodane herbatniki też sa słodkie. 
  3. Pokrusz herbatniki. Przygotuj szklane pucharki/szklanki i układaj na przemian warstwy deseru: masa serowa i herbatniki. Wstaw do lodówki na 2-3 godziny. 

Friday 10 February 2017

Czekolada na śniadanie...


Mała rzecz, a cieszy. Nie tylko na Walentynki. Gwarantuję, że miseczka takiej bogatej, parujacej, czekoladowej owsianki przegoni wszelkie poranne smutki...
:) 
Składniki:
(1 hojna porcja)
szklanka = 250ml
  • 1/2 szklanki płatków owsianych
  • 1 szklanka mleka
  • 1/2 szklanki wody
  • 1/4 szklanki groszków z ciemnej czekolady*
  • dodatkowo: niewielki banan, garstka suszonej żurawiny
  1. Wsyp płatki owsiane do niewielkiego garnuszka (najlepiej nieprzywierajacego). Wlej wodę i mleko. Zagotuj, zmniejsz ogień i gotuj jeszcze około 3-4 minut, często mieszajac. (Ja mam kuchenkę elektryczna - zagotowuję owsiankę, wyłaczam 'palnik' i zostawiam na kilka minut na ciepłej płycie).
  2. Zdejmij garnuszek z ognia, wsyp groszki czekoladowe i zostaw na 1-2 minuty, aż zaczna się topić. Dokładnie wymieszaj.
  3. Przelej owsiankę do miseczki, udekoruj posiekanym bananem i suszona źurawina, i podawaj od razu.
*  Czekoladowo-owsiankowo próbowałam różnych kombinacji. I wszystko wydaje się zależeć od rodzaju czekolady. Moje ostatnio zakupione groszki maja 48% kakao. I 1/4 szklanki na porcję jest dla mnie idealna. Ale przy czekoladzie mlecznej, lub przy bardziej gorzkich odmianach, z większa ilościa kakao, trzeba po prostu eksperymentować... 

Wednesday 8 February 2017

Makaron z papryką i kurczakiem...

Bo to jest tak: albo się zorganizuję, albo nie będziemy jedli... Już i tak polegam często i gęsto na puszkach i mrożonkach. Albo raczej częściej i gęściej, niż normalnie. Dlatego kiedy tylko mogę gotuję podwójne, lub potrójne porcje... wszystkiego. Zamrożone sosy, kawałki kurczakapulpety, czy muffiny i scones, ratuja mnie przy okazji późniejszego powrotu do domu, albo kompletnego braku energii po dniu spędzonym z kapryśnym niemowlakiem. Proszę bardzo: niedawne 'Popołudnie z filmem' w szkole. Najpierw musiałam zameldować się wcześniej, żeby wszystko przygotować, potem spędziłam 2 godziny dogladajac towarzystwa, sztuk 90, czując się jak pies niejako pasterski, czyli zabiegajac drogę zbłąkanym owieczkom, a potem zostało sprzątanie. W domu byliśmy w okolicy 18.00... Na obiad dostał się nam sos z klopsikami i kasza kus-kus... A dzięki zamrażarce wszystko gotowe w 20 minut...  


Składniki:
(spokojnie na 3 dzieci i 1 dorosła osobę + pozostały kurczak, który znakomicie znosi mrożenie)
kurczak
  • 3 duże, pojedyncze piersi z kurczaka
  • 2 łyżki oleju
  • 2 czubate łyżki słodkiej papryki
  • sól i pieprz, do smaku 
  • dodatkowo: rękawy do pieczenia w piekarniku, prawdopodobnie dwa
makaron
  • 300g makaronu farfalle
  • 2 duże, czerwone papryki
  • 1 paprykowa pierś z kurczaka
  • 2 łyżki oleju lub oliwy + około 1 łyżki oliwy do pokropienia gotowego dania
  • 2-3 łyżki drobniutko startego Parmezanu, lub więcej, do smaku
  1. Najpierw kurczak: oczyść mięso z błonek i chrzastek, włóż do miski, wlej olej i wsyp paprykę; dokładnie wymieszaj, przykryj kawałkiem folii kuchennej i wstaw do lodówki na cała noc. Następnie rozgrzej piekarnik do 200stC, włóż mięso do rękawa do pieczenia (zgodnie z instrukcja na opakowaniu) i piecz przez około 40 minut. Wyjmij z piekarnika i zostaw do przestudzenia. Rozetnij plastik i zostaw mięso do całkowitego ostudzenia, najlepiej na kratce. Zimne pokrój na plastry i przechowuj w lodówce (pyszny na kanapkach!) albo zamrażaj w szczelnych pojemnikach.
  2. Makaron: zagotuj garnek mocno osolonej wody i ugotuj makaron al dente, zgodnie z przepisem na opakowaniu (zwykle około 8-10 minut).
  3. W międzyczasie oczyść i pokrój paprykę w sporą kostkę. Rozgrzej olej na dużej, nieprzywierajacej patelni i smaż paprykę przez 4-5 minut - powinna być miękka, ale nie rozgotowana. Dodaj pokrojonego na kawałki paprykowego kurczaka i poczekaj, aż będzie gorący.
  4. Dokładnie odcedź ugotowany makaron i wrzuć do patelni z papryką i kurczakiem. Wymieszaj. Pokrop łyżką oliwy i posyp startym Parmezanem. Delikatnie wymieszaj i zostaw na 2-3 minuty. Podawaj od razu, z dodatkowym Parmezanem na wierzchu i kawałkiem pieczywa czosnkowego w okolicy.