Friday 9 October 2015

Dzieci... Oj, te moje miastowe dzieci...


Londyn, teoretycznie, oferuje całkiem sporo edukacyjnych opcji dla dzieci. Na przykład nasze niedalekie i niejako zaprzyjaźnione Horniman Museum ma niewielki ogródek, w którym można podziwiać takie egzotyczne wynalazki, jak pszenica, bakłażan, kukurydza, czy amarantus. Nie jako torebkowe, plastikowe i supermarketowe zakupy, ale żywe, prawdziwe i zielone rośliny. To samo Vauxhall City Farm. Chociaż dzieci i tak nie bardzo łacza fakty i nie udaje im się zwizualizować kolorowego kogutka, jako kawałka mięska na talerzu... Albo zielonej trawki, jako sałatki...
:)
Dlatego, kiedy na wakacjach w Polsce, na spacerze po okolicy, zobaczyłam niewielkie poletko zieleniny próbowałam niewielka wiedzę dziecięca przetestować...
Ja: Guys, what you think it is?
Samira: Cabbage!
Ja: No!
Khodor: Lettuce?
Ja: No. It's actually something you really like.
Samira: Broccoli?      
Ja: No! It's red!
Khodor: Tomatoes!
Ja: Strawberries guys... Strawberries... 
:)

No comments:

Post a Comment