Bardzo lubie sery wszelakie. Ale niestety moja znajomosc i umiejetnosc uzycia tych 'powaznych', to jest dojrzewajacych i smierdzacych, jest znikoma, dlatego staram sie trzymac bardziej utartych i, nie ma co ukrywac, latwiejszych szlakow.
Dawno, dawno temu odkrylam serek quark. Mieciutki, kwaskowaty, gladki 'twaróg'. Podobny do serka homogenizowanego moze? Probowalam zastosowac go do pierogow, jako slodkie nadzienie, albo jako wytrawne, a la 'ruskie', z tluczonymi ziemniakami. Nadaje sie srednio, prawde mowiac. Pierogi sa zjadliwe, ale nic wiecej. Rewelacji nie ma sie co spodziewac. Dlatego, kiedy ostatnio przynioslam ze sklepu kolejne 2 opakowania postanowilam zajrzec raczej na strone producenta i zrobic cos, co bylo dla uzycia quark stworzone, niz probowac dostosowac go do typowo polskich przepisow.
Pierwsze w kolejce? Muffiny!
Przepis ze strony Late District Quark.
:)
Skladniki:
(na 12 wiekszych sztuk, a u mnie spokojnie udalo sie 16 mniejszych)
No comments:
Post a Comment