Kocham charity shops!...
:)
I zagladam do nich przy kazdej okazji. Moja okolica nie obfituje w nie niestety, ale i tak nie narzekam. Czesto oddaje nadmiarowe, juz niepasujace ubrania i zapomniane zabawki dzieci. Ksiazki, ktore przeczytalam i do ktorych nie mam zamiaru wracac. A czasami, zebrane w ilosciach niemozliwych do uzycia, szklanki i talerzyki...
Pochodzi stamtad takze wiele naszych codziennych rzeczy. Czesto trudno jest sie powstrzymac, bo i idea szlachetna i ceny przystepne... I... No coz, zawsze mozna zwalic kolejna porcje kuchennego zaopatrzenia na niekonczace sie potrzeby bloga...
:)
Jeden z najnowszych nabytkow:
No comments:
Post a Comment