Lokalny supermarket skrzywdzil mnie niesamowicie! ;) Zmieniali mianowicie niedawno opakowania wszelkich nalezacych do nich produktow (od jogurtow poczawszy, a na butelkowanym soku z cytryny skonczywszy), a zalgajace linie, zawiniete w woreczki i papierki starego typu, zostaly zdegradowane do tzw. 'clearance sale', czyli wyprzedazy z 50-70% obnizka ceny. A ja stworzenie ofertowe jestem i fakt zakupu dziwnego produktu, byle w okazyjnej cenie, nie jest mi obcy... Dlatego zaopatrzylam sie w kosmiczna ilosc, miedzy innymi, suszonych daktyli. Bo 'szkoda nie kupic'! :) A juz kiedy Gosia wspomniala o wspanialym sposobie na ich wykorzystanie, wiedzialam, ze na pewno sie nie zmarnuja, bo ciasto upieke na 100%.
Ulubione ciasto Krolowej Matki jest pyszne! Mokre, slodkie, ale nie kosmicznie (ale byloby, przy oryginalnej ilosci cukru), wytrzymuje spokojnie okolo 2 dni - w temperaturze pokojowej i pod przykryciem (to u mnie, bo po prostu wiecej nie zostalo na dluzej). A przy tym jest niesamowicie szybkie do przygotowania - taki deser na ostatnia chwile, zwlaszcza, ze skladniki mozna przechowywac zawsze w kuchni. Przepis podaje juz ze zmianami wprowadzonymi przez Gosie - taki, z jakiego sama skorzystalam.
Skladniki:
(u mnie tortownica 23cm byla idealna)
polewa
No comments:
Post a Comment