Tiramisu okazalo sie popularne... Nie u dzieci, co to, to nie! Zapytali tylko: 'A co jest w srodku?' i mocno sie wykrzywili na 'kawa, serek i smietanka'. :) Ja tam nie narzekam. Pyszny akompaniament do wieczornego filmu jest zawsze mile widziany! To jest, kiedy uda mi sie dotrwac do 21.00, a nie zasnac w okolicy 19.30, razem z dzieciorkami...
Ale nie o tym mialam... Po tiramisu zostaja bialka. Dokladnie sztuk 2. I co z tym fantem zrobic? Myslalam o blatach do tortu bezowego, takich na zapas. Ale ile czasu taki blat mozna przechowywac? Czy na pewno uda mi sie go zuzyc w przeciagu, powiedzmy, nastepnego tygodnia? Raczej nie. Potrzebowalam czegos bardziej 'codziennego'...
Wybor padl na kokosanki. Z przepisu Panny Malwinny.
Składniki:
(mnie wyszlo bodaj 36 malutkich ciastek; takich na 1-2 kęsy)
Białka ubijamy za pomocą miksera z solą. Kiedy zaczną gęstnieć stopniowo dodajemy cukier puder wymieszany z proszkiem do pieczenia. Kiedy piana będzie już sztywna dodajemy do niej wiórki i całość mieszamy łyżką, starając się aby białka nie opadły. Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Za pomocą łyżeczki kładziemy na nią porcje ciasta. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni, pieczemy przez około 12-15 minut. Upieczone ciastka będą miały lekko zwarte brzegi i miękki środek (spód ciastek musi być podpieczony). Należy je pozostawić na blasze przez około 5 minut i kiedy stwardnieją przenieść na metalową kratkę.
No comments:
Post a Comment