Kompletnie nie popieram wyrzucania jedzenia. Uważam po prostu, że w dobie lodówek i zamrażarek najzwyczajniej nie ma takiej potrzeby. Produkty oznaczone 'best before ... ' ('najlepsze przed ... ') nie traca swojej wartości w momencie, kiedy zbliża się wyznaczona przez producenta data. Bo czy na przykład suszony majeranek, sól, cukier, albo puszkowany groszek zmienia gwałtownie swoja strukturę po magicznej dacie? Nie. Natomiast wszystko oznaczone 'use by ... ' ('zużyj przed ... ') można wciaż spokojnie zamrozić w stanie surowym (ser żółty, mleko, białka jajek), albo ugotować i dopiero wtedy zapakować do zamrażarki (jajka i jogurty, przerobione na bułki, chlebki, ciasta lub muffiny).
Ja resztkowe owoce - jabłka i gruszki w szczególności, niedojedzone od czasu do czasu przez dzieci, obieram, kroję na kawałki, duszę na niewielkim ogniu i miksuję, a ostudzone pureé pakuję do niewielkich pojemników (około 1/2 szklanki pojemności) i zamrażam. Wtedy mogę szybko i bez bólu ukręcić i upiec na przykład śniadaniowe muffinki. Albo poniższy chlebek, który okazał się totalnym hitem wśród dzieci - tak moich i tych okazjonalnie przygarnianych w parku...
Przepis ze strony babble.
Składniki:
(na blaszkę-keksówkę 23 x 13cm, lub spokojnie dwie mniejsze - wtedy jeden bochenek można zużyć od razu, a drugi zamrozić na kolejna okazję)
szklanka = cup = 250ml
No comments:
Post a Comment