Makabrycznie pyszne! I jest straszne trudno powstrzymać się od podjadania. Sa chrupiace na wierzchu i lekko ciagnace w środku. Idealne!
Na dodatek pozwalaja wykorzystać nadprogramowe białka. A tych ci u mnie dostatek ostatnimi czasy: jesień w pełni, dynia w sezonie, a tiramisu jest mile widziane w lodówce.
Techniczna uwaga: oryginalnie autorka poleca zostawić masę w lodówce na co najmniej 30 minut i kiedy robiłam te ciasteczka po raz pierwszy mocno się spieszyłam i rzeczywiście formowałam już po pół godzinie. I specjalnie mnie nie zachwyciły. Były dobre i owszem, ale cudowne już nie! Kolejnym razem wstawiłam mase do lodówki i zajęłam się innymi sprawami kompletnie o niej zapominajac. Dzieła dokończyłam może 3 godziny później. I to było to! Masa dawała się idealnie formować, a gotowe ciasteczka zwalały z nóg!
:)
Przepis znalazłam na blogu Moje pasje, użyłam połowy składników i lekko zmodyfikowałam.
Składniki:
(mnie wyszło 36 sztuk)
No comments:
Post a Comment