Przy jakiejs odleglej, niezaplanowanej kompletnie wizycie w Bardzo Sympatycznym Ale Drogim Supermarkecie kupilam malutkie opakowanie świeżych drożdży. I tak czekaly sobie one, wiednac w lodowce, na inspiracje i odrobine nadmiarowego czasu... A kiedy dokupilam jeszcze spore opakowanie sera camembert, takiego do pieczenia i wybierania stopionej masy kawalkami chleba, wiedzialam, ze na pewno wykorzystam znaleziony na blogu Niezly Mlynek przepis...
Skladniki:
(na 16 miniaturowych sztuk)
szklanka = 250ml
- 25g świeżych drożdży
- 1 łyżeczka cukru
- 2/3 szklanka ciepłego mleka
- 50g roztopionego masła, przestudzonego
- 2 szklanki mąki chlebowej
- garstka suszonej żurawiny
- garstka orzechów włoskich, połamanych na kawałki
- białko jajka do posmarowania
- Drożdże rozdrobnij, dodaj cukier i 1/3 ciepłego mleka - odstaw na 15 minut, aby zaczyn zaczął pracować.
- Następnie dodaj mąkę, masło i ciepłe mleko - stopniowo! Tylko tyle, by powstalo elastyczne ciasto!. Wyrób ciasto, wrabiajac na samym koncu orzechy i zurawine, i odstaw, pod przykryciem, na 30-40 minut aby zwiększyło swoją objętość.
- Ciasto podziel na 4 równe części, a każda częśc na 4 równe kawałki. Każdy kawałek, roluj w małą kulkę układając w odstępach 0,5 cm od siebie na pergaminie. Przykryj sciereczka i zostaw na 20min.
- Rozgrzej piekarnik do 180stC. Bułeczki posmaruj rozbełtanym białkiem i piecz, az beda zlotawe - okolice 15-20min. Najlepsze oczywiscie tego samego dnia.
No comments:
Post a Comment