Zrobilam na kolacje wigilijna... Zupelnie w ciemno, prawde powiedziawszy, bo po raz pierwszy i nawet dokladnie nie posmakowalam: zmiksowalam, ostudzilam, wlalam do pojemnika i zamrozilam. Bo czego, jak czego, ale czasu ostatnio pod dostatkiem nie miewam.
I tak barszczyk-krem czekal sobie spokojnie na Wigilie...
I cale szczescie, ze czekal, bo jest PYSZNY! I mowi to osoba, ktora za buraczkami nie przepada! Delikatnie wyczuwalne tymianek i pomarancza komponuja sie znakomicie ze slodkawymi buraczkami i nadaja im zupelnie inny wymiar smakowy...
I chyba zaczynam naprawde lubić buraczki...
;)
Składniki:
(na 4 porcje, znakomicie znosi mrozenie)
- 4-5 małych buraczków
- 3 łyżki oliwy z oliwek
- 1 nieduża cebula, pokrojona w kosteczkę
- 2 ząbki czosnku, posiekane
- spora szczypta suszonego tymianku
- sól i świeżo zmielony czarny pieprz
- sok z 1/2 pomarańczy + 1 pełna łyżeczka startej skórki z pomarańczy
- 1/2 litra bulionu jarzynowego, lub ewentualnie odrobine wiecej, jesli krem wydaje sie za gesty
- Buraczki umyć (większe przekroić), każdy zawinąć w kawałek folii aluminiowej, ułożyć na blasze do pieczenia i wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Piec przez 1 godzinę, następnie wyjąć z folii i obrać ze skórek. Pokroić na mniejsze kawałki.
- Na dużej patelni rozgrzać oliwę i na wolnym ogniu zeszklić cebulę oraz czosnek. Dodać buraczki, tymianek oraz sól i pieprz do smaku. Podsmażyć przez 4 minuty, następnie wlać sok z pomarańczy, dodać skórkę pomarańczową oraz bulion. Gotować pod przykryciem przez 10 minut. Zmiksować na puree i ewentualnie jeszcze doprawić do smaku.
No comments:
Post a Comment