Zawsze, ale to zawsze staram sie obchodzic urodziny dzieci we wlasciwy dzien! Samira - 6 listopada, Khodor - 23 listopada, a ostatnio bedzie i Zosinka - 24 lutego. Niestety czasami okolicznosci nie sprzyjaja swietowaniu, na przyklad, w srode... Dzieci wracaja ze szkoly zmeczone, juz niestety jest ciemnawo i atmosfera sprzyja bardziej spaniu, niz celebrowaniu... Ugielam sie! Samira zdmuchnela swieczke z numerem '5' trzy dni wczesniej, niz powinna... Przynajmniej spedzilismy milo dzien: wszyscy razem w kinie, potem wybierajac prezent i jedzac wspolny obiad. Spokojnie i bez pospiechu... A w szkole solenizantka bedzie swietowac wtedy, kiedy powinna - 6 listopada!
A tort... Hmmmm... Samira przechodzi faze 'motylkowania' i baaardzo stanowcza faze 'dziewczynkowania' - wszystko powinno byc najlepiej różowe, a jesli nie, to przynajmniej z mocno dziewczynkowatym akcentem, jak kwiatuszki, cekiny i motylki wlasnie...
Stad pomysl na tort. Znalazlam przypadkiem na facebook to zdjecie:
Nic trudnego, prawda? Zwykly blat wymodelowany na ksztalt skrzydelek... A, ze ja malo techniczna jestem, to pomocowalam sie jeszcze filmikiem: klik klik. I jakos wyszlo! Moze nie perfekcyjnie, ale za to z serca! ;) Do tego przepis na ciasto od Mary Berry dla miesiecznika 'Good Food'(czerwiec 2012r.) i odrobina czerwonego, jadalnego barwnika...
Skladniki:
(na tortownice 23cm)
ciasto
krem maslany
do dekoracji
W moim przypadku: dzieci uznaly, ze dekoracje moga wykonac... Ja sie nie sprzeciwialam i nawet dostarczylam artystycznych materialow...
No comments:
Post a Comment