Gotowanie jest personalne. Bez dwoch zdan! Jesli znanego kucharza lubimy, bedziemy ogladac jego/jej programy, a potem kupimy ksiazke zawierajaca przepisy z owego programu...
Oczywiscie 'de gustibus non est disputandum'. Ja osobiscie i zawsze bardzo lubie Nigelle Lawson. Uwazam, ze Gino D'Acampo i Ching He Huang sa bardzo sympatyczni. Nie przeszkadza mi specjalnie Gordon Ramsay, Raymond Blanc i Jamie Oliver. Ale juz Marry Berry nie cierpie! Dlaczego? Nie wiem! Babeczka na pewno nic mi nie winna! :) To samo Ainsley Harriott i Antony Worrall Thompson - kiedy pojawiaja sie na ekranie, natychmiast szukam innego programu.
I, generalizujac, bardzo nie lubie amerykanskich kucharzy. Za potworny akcent, przesadny optymism, protekcjonalnosc i za naduzywanie slowa 'like'... Od wszelkich zasad sa wyjatki, bo o ile chef Emeril Lagasse przyprawia mnie o ból zebów, to juz Guy Fieri zaskarbil sobie moja sympatie.
Dlaczego akurat tak? Nie mam najmniejszego pojecia!
Gotowanie jest personalne... Po prostu.
:)
Hugh Farney - Whittingstall'a zaliczam zdecydowanie do kategorii tych lubianych gotujacych osobowosci telewizyjnych. Wydaje sie sympatyczny i wyglada na to, ze wie, co robi i o czym mowi.
Czasami, usypiajac Zosinka, albo mopujac podloge, popatrywalam na jego program 'River Cottage Veg', w ktorym Hugh zrezygnowal na cale lato z miesa i ryb i wynajdywal, jak najbardziej ekscytujace wegetarianskie przepisy. Cos dla mnie! Miesa nie lubie, gotuje niemal calkowicie wegetariansko, dzieci nie maja nic przeciwko - ich ulubiony domowy obiad, to 'cauliflower cheese', a ulubiony dodatek to gotowane brokuly.
Dlatego, kiedy niedawno znalazlam niesamowicie tania ksiazke z przepisami pokazanymi w programie kupilam ja bez wahania. I prawde mowiac nwet bez zbednego przegladania,bo juz wiedzialam, ze na pewno znajde w niej cos dla siebie.
Pieknie wydany tom, ze slicznymi zdjeciami i oczywiscie pelen znakomitych wegetarianskich przepisow. Na zupy, salatki, dania i przekaski. Kilka mam juz zaznaczonych do wyprobowania, a reszte ogladam przy kawuni i slinie sie przy tym niemilosiernie...
:)
No comments:
Post a Comment