Monday 19 March 2018

Twarożek na słodko i zielono - z matcha, miodem i ananasem...

Wiosna zawitała do nas nieśmiało w tamtym tygodniu. W piatek nawet wystawiła głowę zza zakrętu i rozochocone dzieci przyszły do szkoły w letnich sukienkach i koszulkach... Ale za to już w sobotę, na samego Świętego Patryka, posypało śniegiem i temperatury dorównały tym generalnie zamrażarkowym. A i dzisiaj lepiej nie było... A na takie hocki pogodowe może pomóc tylko jedno: zaczynianie! Czyli miseczka czegoś zielonego, coby wreszcie zima dała za wygrane!
:) 


Inspiracja generalnie pochodzi z dwóch źródeł. Po pierwsze z brytyjskich supermarketów, które sprzedaja zawsze i wszędzie słodkawa wersję serka wiejskiego - z ananasem. A po drugie z bloga Food to glow i wspaniale zielonej miseczki matchowego jogurtu dopełnionego owocami i orzechami. Ja postawiłam na coś pomiędzy: swojski twaróg.

Na jedna, hojna porcję potrzeba: 125g tłustego twarogu wymieszaj dokładnie z 1 łyżka miodu (lub więcej, do smaku), 3 czubatymi łyżkami gęstego, greckiego jogurtu, oraz czubata łyżeczka proszku herbaty matcha. Przełóż do miseczki i posyp po wierzchu pokrojonym w kosteczkę ananasem (lub innymi, ulubionymi owocami) i nasionkami chia, lub posiekanymi orzechami.





3 comments:

  1. Bardzo przepraszam, znowu całkowicie niezwiązane z przepisem. Próbuję zorganizować wyjazd do Londynu (już pytałam jakieś 6-7 tygodni temu i udzieliła mi Pani bardzo sensownej rady) i nie zwariować po drodze, a teraz mam kolejną zagwozdkę. Ile potrzeba na 1 dzień na 1 osobę dorosłą z uwzględnieniem dojazdu z i do lotnisk oraz opcjonalnego zestawu z mcdonalda czy odpowiednika? Planowałam kanapki ale po drodze okazało się, że nie można zapakować prowiantu na cały dzień, bo nie przejdzie na lotnisku a coś zjeść trzeba. Zwiedzanie opcjonalne, ale raczej nie, bo po załatwieniu mojej sprawy zostanie około 2,5 godziny włączając dojazd na lotnisko a przed raczej nie planuję bo może się okazać, że np. przez kolejkę do kasy nie zdążę niczego zobaczyć. Czy mniej więcej 100-150 funtów wystarczy z lekką rezerwą? Zakupy raczej odpadają, bo za mało czasu, może jakiś batonik na drogę gdybym była bardzo głodna. Opcjonalnie wizyta w muminkowym sklepie, bo mam być jakieś 3 ulice od niego, ale ceny są raczej wysokie i wcale nie mam pewności, że zdążę. Czy na 1 dzień ma sens kupowanie karty jeśli mam krążyć do 30 minut od przystanku autobusu lub pociągu z/do lotniska? Tzn. teoretycznie dosyć szybko przejdę na piechotę, ale tak naprawdę to na miejscu się okaże. Planuję z mapami google ale to nie zawsze się sprawdza. Wystarczy zamknięta ulica i wszystko się posypie.
    Czy są jakieś słodycze właściwe dla Londynu i okolic, które przeżyją podróż, a nadawałyby się dla dzieciaków z rodziny (7 i 13 lat, nie ma alergii na orzechy ani nietolerancji laktozy, co do innych alergii nie mam pojęcia)??? Sprawdziłam angielskie słodycze ogólnie ale co można przewieźć i nie zostanie uszkodzone w transporcie, to już inny problem.
    Prawie na pewno to jest dobry moment na poradzenie mi, żebym wreszcie przestała Pani zawracać głowę zanim oszaleje Pani przez moje idiotyczne pytania... Ale ma Pani dzieci i nawet kiedy Pani ciasta itd są dużo lepsze od sklepowych, być może Pani dzieci albo ich koledzy ze szkoły mają pojęcie o angielskich słodyczach. No tak, chyba naprawdę powinnam przestać panikować i wciągać w to innych. Przepraszam.
    Marta/migotka21

    ReplyDelete
  2. Wystarczy. To nie Turkmenistan, czy inne stepy Akermanu. Zawsze i wszędzie można płacić karta- od 65p za flatbread w greckiej piekarni, do 800£ za pokój ze śniadaniem i widokiem w Savoy'u. :)
    Karta 'no chip and pin' mozna placic za metro i autobusy - za Oyster trzeba zaplacic depozyt £5 i na jeden dzien nie jest to chyba warte zachodu.
    2.5 godziny z dojazdem oznacza, ze to tylko czas na dojazd.
    Wszystko mozna kupic na lotnisku, juz po przejsciu przez security checks. Kanapke, slodycze i krem do opalania.
    Powodzenia.

    ReplyDelete
    Replies
    1. A nie, nie stepy, tylko zdaje się zablokowałam sobie zakupy internetowe i do kompletu zakupy za granicą z użyciem karty, chociaż nie wiem jak mi się taka sztuczka udała i jak to odkręcić. Zasadniczo chodziło o to, żeby mi nikt nie wyczyścił konta po którymś z kolei przekręcie internetowym z udziałem zagranicznych naciągaczy nagłośnionym przez wszystkie polskie serwisy, tylko ciut mnie poniosło i blokowałam co trzeba i nie.

      Dziękuję za cierpliwość i pomoc. Jeszcze tylko muszę wytrzymać do maja i nie zwariować po drodze i już...

      Pozdrawiam. A Dzieciaczkom wspaniałej zabawy przy szukaniu czekoladowych jajek i odpowiednio mokrego dyngusa, jeśli obchodzą.
      Marta/migotka21

      Delete