"Mamuśka"
16 Elephant & Castle, SE1 6TH
Zachciało mi się polskiego jedzenia... Takiego domowego i swojskiego... Takiego, którego przygotowanie trwa wieki całe, a ja nie mam albo czasu, albo składników pod ręka... Tak, żebym nie musiała ziemniaków na 3 piętro wnosić, a potem garnków i talerzy zmywać...
Wyboru wielkiego nie było: padło na bar polski 'Mamuśka'...
'Bar' zapewne dlatego, że restauracja utrzymana jest w sławetnym stylu typowych barów mlecznych. Z prostym menu, oraz zasada płacenia przy zamawianiu i odbieraniu gotowych dań zgodnie z wylosowanym numerkiem.
Raczej nie martwiłabym się rezerwowaniem stolika, zwłaszcza w okolicy mniej atrakcyjnych godzin. My wyladowaliśmy w sobotę około 18.00 i było spokojnie. Ale już godzinę później zaczęło się zapełniać. I to szybko! I o dziwo: sporo obcokrajowców. Pojawiały się całe grupy zagranicznych studentów, zapewne z położonego po sasiedzku uniwersytetu. Zgaduję, że traktuja polskie jedzenie, jako egzotyczna ciekawostkę...
:)
A co w karcie dań?
Sporo i polsko! (KLIK) Od krokietu z kubełkiem barszczyku, przez smażona kaszankę i sałatkę jarzynowa, aż do placków ziemniaczanych, schabowego, gulaszu, leczo, bigosu i panierowanego kurczaka. Tam, gdzie potrzeba i pasuje jest wybór sosów (pomidorowy, grzybowy, gulaszowy), oraz warzyw (kapusta lub ogórki kiszone, buraczki, marchewka z porem) i węglowodanów (ziemniaki, frytki, kasza gryczana).
My spróbowaliśmy ruskich pierogów (na wierzchu do wyboru: smażona cebulka, albo kwaśna śmietana), smażonego w panierce fileta z ryby, oraz wegetariańskich gołabków (nadziewanych kasza gryczana z warzywami, podanych w towarzystwie tłuczonych ziemniaków i sosu grzybowego). Wszystko pyszne, domowe i świeże...
Na pewno jeszcze kiedyś się wybierzemy...
No comments:
Post a Comment