Składniki:
(u mnie - foremka silikonowa w kształcie serca, 22cm w najszerszym miejscu)
- 250g (2 szklanki) maki z proszkiem do pieczenia (self-raising), lub zwykła plus 1 łyżeczka proszku do pieczenia i szczypta soli
- 100g jasnegobrazowego, miałkiego cukru
- 100g drobnego cukru do wypieków
- 1 łyżeczka mielonego cynamonu
- 2 duże jajka
- 200g (1 szklanka) oleju slonecznikowego
- 2 małe banany, rozgniecione
- 125 g drobne startej marchewki( okolo 2 dużych marchewek)
- 50g wiórek kokosowych
- 50g orzechów włoskich, pokrojonych
- 75g rodzynek
- Piekarnik rozgrzej do 180stC i przygotuj wybrana tortownicę, wykładajac papierem do pieczenia.
- Wymieszaj w sporej misce mąkę, cukier i cynamon. Wlej jajka i olej i lekko wymieszaj. Na koniec dodaj banany, marchewkę i wiórki kokosowe oraz wszystkie bakalie. Delikatnie wymieszaj.
- Przelej ciasto do foremki i wygładź powierzchnię. Piecz około 50 minut, sprawdzając patyczkiem. Jeśli wierzch zaczyna się za bardzo przypiekać dobrze jest przykryć ciasto kawałkiem folii aluminiowej. (Zależy od tego, jakiej foreki/tortownicy użyjemy. Moje było ledwie, ledwie gotowe po około 50 minutach, a podejrzewam, że dwa mniejsze potrzebowałyby około 30-35 minut.)
- Foremkę wyjmij na kratkę i poczekaj 20 minut, po czym wyjmij delikatnie ciasto i zostaw na kratce do całkowitego ostudzenia.
Masa do środka i na wierzch:
- 150g masła, miękkiego
- 150g serka kremowego (typu Philadelphia)
- ziarenka wyskrobane z 1 laski wanilii
- 300g cukru pudru
- orzechy włoskie, jakieś 50g, posiekane z grubsza, do dekoracji
- Umieść masło, serek i ekstrakt z wanilii w misce i ubij mikserem do gładkości. Dodaj cukier puder i dokładnie ubij, aż masa będzie gładka.
- Ciasto przekrój na pół. Spód posmaruj masą, przykryj wierzchem ciasta i posmaruj pozostałą masą. Posyp orzechami.
Moje uwagi:
* ciasto, o ile jest pyszne, o tyle nie najlepiej się piecze - wyjmowałam je z piekarnika bodaj trzy razy i wciaż wydawało się niedopieczone, więc wędrowało na 'jeszcze 10 minut' i 'jeszcze może pięć', a że akurat nie miałam planu B, nic 'w razie czego' zaplanowanego, dlatego musiałam się trzymać tego przepisu;
* oryginalnie w przepisie pojawiła się tortownica/foremka 20cm; moim zdaniem ciasta jest po prostu za dużo i albo będa to dwie tortownice 20cm, albo jedna większa, czyli 23-24cm;
* również oryginalny czas pieczenia, czyli 35 minut, odbiegł całkowicie od realiów - moje ciasto było ot upieczone, ale dalekie od ideału po około 50-55 minutach w piekarniku; mniejsze foremki, zawierajace połowę ciasta prawdopodobnie zdałyby egzamin i ciasto byłoby gotowe w ciagu 30 minut.
Ciasto ciastem, a urodziny musiały być! I tak 23 listopada obeszliśmy z (nie)wielkim hukiem 11 urodziny Khodor'a. Tradycyjnie, bo zgodnie z wola solenizanta, obiad dostarczyła Pizza Hut, a na deser dopchaliśmy ciastem!
100 lat! :)
No comments:
Post a Comment