" Part love story, part wine-splattered cookbook, Lunch in Paris is a deliciously tart, forthright and funny story of falling in love with a Frenchman and moving to the world's most romantic city - not the Hollywood version, but the real Paris, a heady mix of blood sausage, pains aux chocolatsand irregular verbs. "
Coś do poczytania. I do tego z jedzeniem w tle. Czego chcieć więcej?
;)
Nowojorska dziennikarka i autorka. Jedynaczka. Która dla miłości, i jedzenia, przeprowadziła się do Paryża. W swojej pierwszej ksiażce opisuje spotkanie z przyszłym mężem, podejmowane decyzje, wiodace do decydujacej przeprowadzki i pokonywane róznice kulturowe. Walkę z trudnym językiem i zamknięte środowisko rodowitych Francuzek, tak różnych od przyjacielskich i łatwych w rozmowie Amerykanek. Śmierć teścia i szok, jakim było uświadomienie sobie, jak różna jest opieka medyczna, i generalne nastawienie do pacjenta, w tych dwóch bliskich jej krajach. Elizabeth po drodze zaraża pragmatycznego, francuskiego narzeczonego amerykańskim optymizmem i pomysłem 'żcycia na kredyt'. Jesteśmy świadkami powolnej przemiany autorki i jej pogodzenia się z nowa rzeczywistościa. (Chociaż powiem szczerze, że sama nie jestem wielbicielka pomysłu 'odnajdowania siebie' i 'szukania sensu w życiu' w wieku 30, czy 30-kilku lat. Kochana/kochany, jeśli do tej pory jesteś w lesie w kwestii wyboru nauki, czy/lub kariery, to już raczej w tym lesie pozostaniesz!)
Każdy rodział zakończony jest odpowiednim przepisem, o którego pochodzeniu dowiedzieliśmy się już wcześniej. Niektóre pominę już na wstępie: wieprzowiny nie używam, a królika, czy piersi z kaczki nie będę szukać w okolicznych sklepach rzeźniczych. Ale niektóre wpadły mi na pewno w oko. Tartletki z kozim serem? Czemu nie? Soczewica duszona z winem i ziołami? Brzmi świetnie! Zielona fasolka z olejem z orzechów włoskich? Już uwielbiam!
Ja sama jestem bardzo zadowolona z zakupu. Ksiażka na pewno zajmuje, ale nie jest na tyle ciężka i skomplikowana, że zapomina się kompletnie watek, kiedy trzeba ja odłożyć na dzień, czy dwa, bo nie ma czasu na czytanie. Przeczytałam z przyjemnościa, odkładam na półkę, ale na pewno będę do niej wracać, czy to po przepisy, czy to po materiał dla przyjemnego zabicia czasu w poczekalni u dentysty...
" From gutting her first fish (with a little help from Jane Austen) to discovering the French version of Death by Chocolate, Elizabeth Bard finds that learning to cook and building a new life have a lot in common. Peppered with recipes, this mouth-watering love story is the perfect treat for anyone who has ever suspected that lunch in Paris could change their life. "
Polskie wydanie: 'Lunch w Paryżu', 2011 rok, wydawnictwo Bukowy Las.
No comments:
Post a Comment