Najprostsza opcja. Taka dla super-leniwych. Bo wystarczy wymieszać wszystkie składniki w misce, zagnieść ciasto i gotować! Wychodza delikatne, mięciutkie kluseczki i nie trzeba się zastanawiać nad wykorzystaniem nadprogramowych białek, jak w tym przepisie.
Ja swoje zamroziłam. Jeszcze surowe. Miałam do wykorzystania dwa opakowania ricotta i inne plany obiadowe. Po kilku tygodniach wena twórcza mnie opuściła i wyjęłam gotowca z zamrażarki. Tyle tylko, że kluchy dodały mi kilka siwych włosów, jako dodatkowy, a niespodziewany bonus - po wrzuceniu do wrzacej wody pojawiła się cała masa białych kłaczków i wygladało na to, że makaron rozpadnie się na paciaję... Już wyjmowałam bezpieczne opakowanie penne z szafki... Już wlewałam wodę do kolejnego garnka... Ale udało się! Efekt końcowy okazał się może nie perfekcyjny, ale na pewno zadowalajacy. Następnym razem po prostu ugotuję gnocchi przed mrożeniem...
Przepis z bloga The Kitchn.
Składniki:
(na 2-3 porcje)
Mrożenie: rozkładaj surowe kluseczki na blaszkach lub tackach i zamrażaj, a nastepnie przekładaj do odpowiednich pojemników i przechowuj w zamrażarce przez maksymalnie 4-6 tygodni. Gotuj wrzucajac zamrożone do wrzacej wody.
No comments:
Post a Comment