Z tymi brownies to było tak: mnie tam zawsze zalega jedno, dwa białka w lodówce. Zalegaja i zalegaja, a potem już naprawdę trzeba coś z nimi zrobić. Na bezy nie zawsze mam czas. Poza tym bardzo często później i owe zalegaja, bo chętnych na nie za bardzo nie ma. Dlatego najpewniejszym sposobem jest upichcenie czegoś, co na pewno się wszystkim spodoba. W kwestii brownies migdałowych skarg nie było! A, nie, była jedna: 'Dlaczego takie małe?' :)
Przepis z bloga Raspberries and Cream.
Składniki:
(blaszka kwadratowa 20cm, lub ciut większa; u mnie - z połowy składników na keksówkę okolice 20/10cm)
- 200 g czekolady ciemnej
- 125 g masła
- 4 białka
- 225 g drobnego cukru
- szczypta soli
- 50 g mielonych migdałów
- 75 g mąki
- 2 łyżki kakao
- 4 łyżki amaretto LUB łyżeczka ekstraktu waniliowego
- 1 łyżeczka esencji z migdałów
Czekoladę i masło rozpuść w rondelku na małym gazie, albo w naczyniu umieszczonym nad garnkiem z parującą wodą. Odstaw.
Białka utrzyj z cukrem i szczyptą soli, dodaj rozpuszczoną czekoladę, migdały, mąkę, kakao, likier i esencję, dokładnie wymieszaj.
Ciasto przelej do foremki. Piecz około 25 minut. Zostaw do ostudzenia w foremce.
chociaż obżarłam się pączkami to skusiłabym się na takie pyszności
ReplyDelete