'Jedzenie bez granic', czyli nielimitowane bufety, bardzo niestety popularne tu i ówdzie. My natknęliśmy się na nie podczas październikowego pobytu w Butlins, oraz, nieco wcześniej, bo jeszcze w sierpniu, na przyjęciu urodzinowym w restauracji Pizza Hut. Tam akurat wodzowie i decydenci postawili na opcję zdrowia i do wyboru jest bar sałatkowy. I dobrze. Dla niektórych... Bo akurat i ja i dziecki bardzo warzywno-żerni jesteśmy i wracamy do karmidła entuzjastycznie i bez przymusu po kilka razy. I kiedy pojawia się zamówiony obiad nikt już nie jest głodny...
Ale muszę przyznać, że mnie w zupełności wystarcza do szczęścia miska sałaty z pokrojonym buraczkiem i kukurydza, i z dużym kleksem sosu/dressingu z sera pleśniowego. Dlatego zaraz po powrocie do domu wynalazłam przepis na takowy, do odtworzenia, kiedy tylko najdzie mnie ochota na michę zielonego dobra.
Super prosty przepis od Ree Drummond.
Składniki:
(na mniej-więcej 4 hojne porcje; ja robiłam z połowy)
szklanka = cup = 250ml
1/2 szklanki majonezu
1/4 szklanki pełnego mleka
1/4 szklanki kwaśnej śmietany (u mnie: jogurt grecki)
chlust sosu Worcestershire (opcjonalnie)
1/3 szklanki pokruszonego niebieskiego sera
sól i pieprz
W miseczce wymieszaj dokładnie majonez, mleko, sos i śmietanę. Wmieszaj pokruszony ser i doprraw do smaku sola i pieprzem.
no no sosik brzmi ciekawie
ReplyDelete