Jedna z moich, jeszcze, bożonarodzeniowch 'niespodzianek'. Pięknie wydana, kolorowa i generalnie apetyczna kasiażka Marian Keyes. Pełna przejrzystych, prostych i pełnych światła zjęć. Debiut kulinarny autorki, bo literacki ma ona dawno, dawno za soba...
" Saved by Cake gives an extremely honest account of Marian Keyes's recent battle with depression, and how baking has helped her. A complete novice in the kitchen, Marian decided to bake a cake for a friend, and that was it - she realised that baking was what she needed to do in order to get her through each day. And so she baked, and she wrote her recipes down, and little by little the depression has started to lift, along with her sponges... "
Oczywiście pieczenie nie zawsze i nie wszędzie jest poszukiwanym lekiem pomocnym w walce z depresja. I na pewno nie przeznaczonym dla każdego. Ale wiem z doświadczenia, że kiedy zaczyna się dookoła robić zbyt głośno i szumnie, sam fakt potrzeby intensywnego skoncentrowania się na przepisie bardzo pomaga zebrać myśli. A na koniec i ostateczna osłodę dnia pozostaje jeszcze blaszka ciasta, ciastek, czy wspaniały tort...
Mnie już wpadło w oko kilka słodkich przepisów. Bo jak przejść obojętnie obok 'Leny's Banoffee Cupcakes'? I jak się oprzeć ciastu nazwanemu 'Blokey Snickers Cheescake Loaf'? Albo 'Chocolate Hazelnut Torte'? I jak nie wypróbować 'Luxury Blueberry, Pine Nut and Chocolate Cookies'? Albo 'Ultimate Chocolate Brownies'? Czy 'Quick-and-Easy Chocolate Fudge Pudding', który dodatkowo ma w nazwie moje dwa ulubione słowa: szybki i prosty? Biedny czytelnik nie ma po prostu żadnego wyboru: musi zabrać się za piekarnik i tyle...
:)
No comments:
Post a Comment