Saturday 16 April 2011

Festiwal czekolady - Londyn 8-10 kwietnia 2011r.


My obejrzelismy te wszystkie slicznosci w ostatni dzien, w niedziele 10 kwietnia, ale jest jeszcze jedna szansa: 16-17kwietnia odbywa sie siostrzana impreza w Brighton, godzine jazdy pociagiem od Londynu. :):):)))
Na szczescie Southbank Centre jest rzut beretem od nas. A dokladnie jakies 25min autobusem, czyli niewiele, a nawet wrecz nic, biorac pod uwage londynskie odleglosci. Juz z mostu Waterloo, na ktorym wyrzucil nas autobus linii 68, zobaczylismy nasz cel: skupisko stoisk, malowniczo umieszczonych tuz pod czujnym okiem London Eye :):):))) A zapachy przywiewane przez wiatr wyjasnialy zgromadzone tlumy.

A w srodku? Wszystko czego czekoholiczna dusza i cialo moga sobie zazyczyc:
Tabliczki czekolady i czekoladowe jajka...

...a takze: zajaczki, kurczaczki i lizaczki.


Cookies, a jakze - czekoladowe! Wielkosci spodeczka, nawiasem mowiac, wiec dla prawdziwych wielbicieli gatunku:



Brownies, blondies i whoopies:


Oraz cala bateria angielskiego 'fudge', we wszystkich mozliwych smakach, zapachach i... kolorach:



A czego my sprobowalismy?
 Dzieciom najbardziej spodobaly sie czekoladowe lizaki. Do wyboru z bialej, mlecznej, lub ciemnej czekolady i ze slicznymi 'naklejonymi' obrazkami:



Przepysznych, cudownych i... niesamowicie drogich niestety :( makaronikow! Wreszcie! A wybor smakow i kolorow? Szalenstwo! Pekany i syrop klonowy, Fiolek, Earl Grey, Zielona herbata, Jagody, Pistacje, Czekolada, Mango, Trawa cytrynowa, Yuzu (cokolwiek to jest :)), Liczi martini, Malibu, Margarita, Cointreau Vanilla, Szampan rozowe brzoskwinie, Amaretto Sour, Cassis i Czekolada oczywiscie: 


 Nasz wybor:
malibu, mango, pistacja, szampan i fiolek
(Zauwazcie wszystkie rece chetne do 'pomocy' i przytrzymania pudeleczka do zdjecia:):):))



Komentarz Khodora: 'Chce wiecej!'
Komentarz mojego meza: 'Musisz sie nauczyc, jak je robic, bo nie mozemy tyle placic!'
:):):):))))))))))))))))

I wreszcie: prawdziwe, chrupiace, gorace, swiezutkie, dlugie i posypane cukrem:
CHURROS!
Od ktorych sie chyba, wstyd przyznac, ale... uzaleznilam! :):):))))



No comments:

Post a Comment